24 stycznia 2010

Zoozański

Jest juliański i gregoriański to może być i zoozański. Kalendarz rzecz jasna. W zoozańskim z założenia wycinam styczeń. Po pierwsze moja nieulubiona pora roku charakteryzująca się niskimi temperaturami i upierdliwym opadem stanie się wówczas znośniejsza bo krótsza. Po drugie nie będzie mi lat przybywać skoro urodzin obchodzić nie będę. Po trzecie najbardziej pracowity miesiąc w roku przestanie spędzać mi sen z oczu. Wrrrrr brrrr i temu podobne. Po czwarte roczne statystyki aktywności seksualnej będą lepiej wyglądać skoro wyeliminuję źródło apatii seksualnej .

Parafrazują wypowiedź jednego z partnerów biznesowych – nie drapię się po dupie bo nie mam czasu przypomnieć sobie, że wogóle ją posiadam, o drapaniu nie wspomnę.

Perspektywa na najbliższe pięć tygodni to przeprowadzka do nowego biura, a w międzyczasie audyt finansowy i UKS. Jakieś pytania? Ja mam jedno – a może luty tez usunąć? Profilaktycznie?

Byle do wiosny! Byle do wiosny! Byle do wiosny!