4 stycznia 2009

Płonące ćmy (by Amberlake Cyrian)

Co można powiedzieć o tekście rzeczonym? Hmm… Jedno z całą pewnością – jest to tekst zawierający sporo opisów scen s/m. Niestety jak to zwykle z kontynuacjami bywa nie dorównuje jakością Tatuażowi nocy. Fabuła tak bardzo banalna i przewidywalne, że czytałam głównie dla zasady. Szkoda, bo utracona została aura tajemniczości. W drugiej części nawet ‘szkoła’ nie jest wystarczająco przekonywująca. Autor prześlizgnął się przez to co robią ‘mistrzowie’ w sposób najbardziej skrótowy z możliwych, sprowadzając ich role do playboyów w ciągu dnia i biczowników w nocy. Nawet próba znalezienia wytłumaczenia znaczenia domina-mydłą została w sposób pośpieszny i pozbawiony autentyzmu skonstruowana. Szkoda.
Reasumując – lepiej pozostać przy lekturze pierwszej części i nie zaprzątać sobie głowy sztampową historyjką. Dzięki temu można uniknąc niesmaku. Tym razem 'kolekcja afrodyty' jest jak najbardziej dobranym podtytułem.

1 komentarz:

M pisze...

Witaj! Dzisiaj pierwszy raz trafilam na Twój blog z Namiętnika i już teraz wiem, że będę często zaglądać. Świetne opowiadanka piszesz, naprawdę ładnym jezykiem. Książka którą polecasz przypadła mi do gustu po Twojej rekomendacji i przeczytaniu o niej ciut więcej na necie, że od razu sobie zamówiłam. :)