4 lutego 2011

Gilberto Giardini człowiek renesansu

Niezbadane są ścieżki, którymi krążą myśli, zakamarki między synapsami gdzie rodzi się idea. Tym razem ciężko powiedzieć co było najpierw książka czy rysunki albowiem w jednym czasie, z dwóch różnych źródeł i przez inne media wdarła się do umysłu informacja, że odkryłam kolejnego artystę do mojej osobistej galerii. Tradycyjnie po kilku obrazkach rozpoczęłam śledzenie autora rysunków.




Urzekła mnie swoboda kreski, zaczarowała bezpośredniość. Męskie akty , naturalistyczne do najmniejszego włoska ale nie pozbawione aury voyeryzmu przypomniały mi fotografie Dylana Ricci. Zdjęcia a rysunek to jakby dwie warstwy tego samego obiektu, rysunek jest czymś w rodzaju szkieletu odcinającego się od tła ostrymi pociągnięciami ołówka, które wygładzane są przez barwne plany farby. Zdjęcie natomiast jest odwzorowaniem powłoki, skory, cielesności. Zupełnie inne a jednak tak bardzo się przenikające obrazy.

Tropiąc prace Gilberto Gardiniego trafiłam początkowo na stronę, która między wierszami szeptała, że to nie wszystko co wyszło z pod jego ręki. Pojedyncze akty zdawały się mrużyć oczy w porozumiewawczym spojrzeniu i kazały mi szukać dalej. I tak znalazłam ilustracje do powieści "Za drzwiami" Aliny Reyes, a potem na znaki zodiaku i cykl słynni kochankowie. I karuzela z obrazkami ruszyła a ja poczułam się jak we wnętrzu kalejdoskopu – odrobina retro, trochę przerysowania i sporo ołówka. Dziś taka mieszanka wydaje się być archaiczna – w dobie komputerowej grafiki i fotografii cyfrowej obrabianej w photoshopie. Jakże miło zatrzymać wzrok na akrylu na płótnie czy pastelach na kolorowym kartonie, czy choćby ołówku na białym papierze. Spokojnie delektować się kreską i kolekcjonować emocje wywołane własną projekcją wizji autora.
W dwudziestym pierwszym wieku Gilberto jawi się jako człowiek renesansu – mieszanka różnorodności. Urodzony w Warszawie w polsko-włoskiej rodzinie, dorastał w Niemczech i we Włoszech. Od najmłodszych lat otoczony artystycznym duchem, za sprawą matki – śpiewaczki operowej – poznawał teatralne kulisy, dziś projektuje scenografie i kostiumy. Zafascynowany ludzkim ciałem odwzorowuje je wieloma technikami, które doskonalił choćby w rzymskiej "The Academy of Fine Art."

Brak komentarzy: