3 października 2006

Mgła

Bracia, jakżeście w waszych uczuciach niestali!
Mienicie się, barwicie jak garstka opali...
Szczęście, żem tak daleko myślami i sercem.
Uderz mnie - mgłę uderzysz; pochwal - mgłę pochwalisz.
MPJ

Mgliste poranki już przyszły. A wraz z nimi ambiwalentne uczucia, które walczą we mnie o palmę pierwszeństwa. Kierowca chce przejrzystości powietrza i widoczności aż po horyzont. Ale ta szalona chciałaby się ubrać w mgłę. Pląsać wśród jej srebrzystych nitek. Rozkoszować się zwiewną delikatnością. Znowu nachodzą mnie te myśli, żeby zatrzymać auto i paść w mgliste objęcia, wśród których nikłe promienie słońca wskazują drogę. Zatopić się nieprzezroczystym skrzydle tej, dla której nie ma granic. Zapaść się we mgłę to tak jakby stać się jej częścią. Można wejść w nią w jednym miejscu, a wyjść w zupełnie innym, daleko, daleko od domu. A w środku, we mgle jest to rozkoszne nieznane, którego nie trzeba się bać. Jej dotyk na policzku perli krople jak łzy.

Brak komentarzy: