13 października 2006
A jednak się udało
Wcale nie było łatwo. W piątek o godzinie 17.00 wyczerpane zostały wszelkie możliwości – rodzice, teściowie, brat, opiekunki ze trzy, przyjaciele. Znaczy zostajemy w domu bo wyprawa w pojedynkę nas nie bawi. I nagle o godzinie 17.15 telefon do przyjaciela i nikła nadzieja. Dość powiedzieć, że po uzgodnieniach na wybór stroju i wyjście z domu została niespełna godzina. Potem jeszcze pędem do miasta, żeby zdążyć zobaczyć White Girl w akcji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz