26 marca 2010

20:70:10

Zloty podział Jack'a Welsh'a zazwyczaj się sprawdza, konsekwentna realizacja tych założeń przynosi wymierne korzyści organizacji. Ci dwudziestoprocentowi posiadający ponadnormatywne przywileje (ujmując to obrazowo dziwki i koks na zawołanie) są bogami. Siedemdziesięcioprocentowi mają ciepłą posadkę, pracują z maksymalnym zaangażowaniem, ale nie ponad standard – dobra płaca za dobra pracę. Dziesięcioprocentowi obibocy rotują jak w czasie wirowania pralki. Sielanka i książkowe wręcz rozwiązanie.

Tylko co się dzieje kiedy zawirowanie na rynku sprawia, że dotychczasowi bogowie nie są nawet półbogami? I to nie dlatego, że zmienili sposób pracy, ale dlatego, że nie mają dla kogo pracować. Ot taka po prostu utrata Klienta. Głównego Klienta dodać należy. Latami wypracowane relacje stają się nagle warte mniej niż zero L.

Obiektywnie rzecz ujmując należałoby wczorajszych bogów strącić do Hadesu. Ba, poszukać nowych bogów wśród populacji 70%. Ale… no właśnie, ale… Iksiński jest tu od zawsze, Igrekowski był mistrzem ubiegłego roku, Zetowski to brat/siostra/ kuzynka (niepotrzebne skreślić), a co do paru innych tez najdą się dziesiątki wytłumaczeń. Kierownicy wskazują, że mają samych najlepszych i zarobionych ludzi . A wytyczne z centrali proste do bólu – zredukować fafnaście osób. I co przeważy? Pragmatyzm Papy Jacka czy lokalne sentymenty? Interes organizacji czy interes sieci? Kolesiostwo czy biznesowa analiza przydatności? Rachunek wyników czy pobożne życzenia? Nie będzie z tego ani kapitalizmu z ludzką twarzą ani kapitalizmu przez duże ka. I oszczędności się znajdą… najwyżej zamiast jednej zredukuje się dwie osoby z backoffice – oszczędności "bajońskie" …

I jeszcze wytyczna nadrzędna – zawołać, poinformować, wręczyć list (w piątek o siedemnastej) i prosto z rozmowy odprowadzić do drzwi. W tym czasie służby techniczne odcinają dostęp do zasobów, blokują karty dostępu. Do widzenia, w poniedziałek już nie przychodź, wszystkie świadczenia dostaniesz razem z wynagrodzeniem. Uwaga – nie chodzi tu o dyrektora zarządzającego przyłapanego na szpiegostwie gospodarczym. Mówimy o prostych pracownikach liniowych: recepcjonistka, programista, account…

Ohyda i paranoja w jednym. Błeeeeeeeeee.