Autor: Vina Jackson
Zachęcona poprzednimi tomami sięgnęłam po kolejny. Tym razem
książka poświęcona została tancerce, która uwiodła mnie tangiem poprzedniej. Tym
chętniej pochłaniałam kolejne sceny aż do epizodu z pistoletem. Majstersztyk. I…
na tym koniec. Zmęczyłam resztę – inaczej się nie da tego nazwać. Owszem fabuła
przenosi się i w czasie, i miejscu, owszem poznajemy sytuacje, w których
uczestniczą także wcześniejsi bohaterowie ale… No właśnie jest jakieś ale.
Konstrukcja książki to podróż z krótkimi przystankami. A
każdy z przystanków to inna osoba. Trochę czyta się to jak wyliczankę, w której
zmieniają się imiona kochanków. Ilość scen tanecznych, wokół których zapleciona
została fabuła jest za duża. Przez to genialne tango z poprzedniej książki, o którym
czytając miała gęsią skórkę teraz jest już tylko jednym z wielu tańców. Może to
kwestia tego, że taniec nie jest tym co rozpala moje zmysły, a przy nagromadzeniu zlewają się
w jedno. Za dużo lukru na pierniczku, za mało korzennego aromatu.
Pewnym smaczkiem jest wątek istnienia organizacji, za sprawą
której można spektakl z Lubą w roli głównej zamówić w dowolnym m miejscu i czasie,
jeśli tylko ma się wystarczająco zasobny portfel. Nie sposób jednak pozbyć się
skojarzeń z luksusową dziewczyną na telefon, z tą tylko różnicą, że nie do
bezpośredniego użytku ale do popatrzenia jak uprawia taneczny sex z kimś innym.
Drugi smaczek to przyjmowana przez nią zapłata za taniec - nie pieniądze, nie diamenty ale bursztyny.
Ale może właśnie przez to tytuł i cała książka jakoś tak
wystają z cyklu. Dotychczas tytułowe dni nazwane były nazwami kolorów, teraz są
bursztynowe. Najgorsza jednak, w moim odbierze, jest finałowa inscenizacja z
upozorowaniem śmierci. Teatr niestety zupełnie nie w moim guście. No ale przede
wszystkim źródłem mojego rozczarowania jest całkowity brak klimatów bdsmowych.
Zrobił się z tego łzawy harlequinowy teatrzyk i pozostawił niesmak na tyle
duży, że zanim (jeżeli w ogóle) sięgnę po kolejny tom przeczytam coś innego.
Kolejna część cyklu: ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz