30 września 2005

Sesja fotograficzna

Nadeszła długo wyczekiwana sobota. Ten dzień, który mógł się stać moim Waterloo lub moją Odsieczą Wiedeńską. Nie trzeba mi było porażki. Nie teraz. Nie z Nim. Rosnące napięcie było wyczuwalne w powietrzu. Niby wszystko normalnie, spokojnie, ale jednak inaczej niż zwykle. Oboje wiedzieliśmy, że coś ma się stać. Większość dnia poświęciłam na przygotowanie miejsca akcji. W salonie zostało wyłącznie niezbędne wyposażenie, scenografia, która byłaby jedynie tłem, żadnych zbędnych bibelotów.

Nie wiedziałam zupełnie, jaki ma być klimat zdjęć, jaka stylizacja. Salon był teraz czystą kartą, przytulny i ascetyczny zarazem... Czekałam w napięciu, nie przypominałam o swoim istnieniu, czekałam. Wszedł i przesunął wzrokiem po pomieszczeniu. Zatrzymał wzrok na mnie, zmrużył oczy, zastanawiał się chwilę...
- Pójdź na górę i przygotuj się - powiedział spokojnie - włosy, makijaż...
- Czy mam być ubrana? - wiedziałam, że tak, niewiadomą było jedynie w co mam się ubrać.
- To ma być stylizacja w duchu lat dwudziestych - zaczął - sukienka w pastelowym kolorze, bez rękawów, prosta, do kolan, długi sznur pereł, pończochy, buty na obcasie z zakrytymi noskami, wszystko jest przygotowane w sypialni.
- A bielizna - spytałam dla porządku.
- Bielizna biała, zaraz ją zdejmiesz, ale zaczniemy z bielizną - odpowiedź była stanowcza i wyczuwalne było zniecierpliwienie.
- Bieliznę możesz wybrać sama - rzucił jakby od niechcenia - wiesz, jaką lubię.
Wstałam bez słowa i ze wzrokiem wbitym w podłogę udałam się do sypialni. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.

Strumień wody spływał po moim ciele, spłukując z niego codzienność. Wiedziałam, że nie ma odwrotu. Wiedziałam też, że nie ma we mnie podniecenia, którego się spodziewałam. Zawsze marzyłam o takiej sesji, ale nigdy nie miałam ku temu ani okazji, ani możliwości. Czułam się nieswojo. Nie wiedziałam jak się zachować. Byłam zdenerwowana. Woda, która zazwyczaj koiła moje nerwy teraz nie przynosiła spodziewanej ulgi. Niepokój narastał. Bardzo zależało mi, żeby sesja fotograficzna stała się preludium do cudownego aktu oddania i mojej uległości, którymi chciałam obdarować mojego Pana Męża. Zmuszenie kogoś do uległości i posłuszeństwa jest dużo łatwiejsze niż wyzwolenie postawy dominacji. To trudne, ale jestem zdeterminowana. Chcę to zrobić. Jeżeli okaże się to porażką przyjmę to, ale nie mogę sobie pozwolić na to, żeby zaniedbać choćby najmniejszy detal. Muszę mieć pewność, że zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy.

Roztarłam w dłoniach olejek o zapachu zielonej herbaty. Moje dłonie rozprowadzały go stopniowo po ciele. Najpierw na karku, szyi, na linii włosów i w okolicy uszu. Dotyk w tych miejscach zawsze wywołuje u mnie przemiłe doznania. Zapach unosił się i pieścił moje zmysły, a moje palce dokonywały reszty. Powoli moje dłonie zsuwały się coraz niżej i nim się spostrzegłam palce pieściły twardniejące sutki. Jak trudno było utrzymać je w śliskich palcach. Przyjemność zaczęła rozpływać się po moim ciele wraz z wodą. Oparłam się piersiami o ścianę, chłód kafelków przyspieszył efekt twardniejących z podniecenia sutków. Dłonie przesunęły się niżej, przez brzuch do mojej kobiecości. Bezwstydnie pieściłam się palcami, pocierając delikatnie wargi, wsuwając palce pomiędzy nie, drażniłam się sama ze sobą omijając łechtaczkę. Podniecenie narastało. Chciałam spełnienia. Bardzo chciałam. Ścisnęłam łechtaczkę kciukiem i palcem wskazującym i mocno naciągnęłam. Poczułam pierwszy skurcz, delikatny, jakby nie mój. Palce pieściły moją drugą dziurkę, wiedziałam, że też będzie dziś użyta. Pieszczota zaczęła ją delikatnie rozchylać, teraz wystarczyło już tylko wsunąć palec. Śliski od olejku wcisnął się w nią bez trudu, a kciuk wsunęłam do cipki, która nie opierała się. Zetknęłam palce, teraz oddzielała je jedynie cienka cielesność, pocierałam palce jednocześnie je wsuwając i wysuwając. Strumień wody skierowany na łechtaczkę dopełnił reszty. Fala skurczów była krótka, ale bardzo intensywna. Teraz byłam gotowa, żeby obnażyć się przed obiektywem. Zakręcając wodę zauważyłam, że w drzwiach łazienki stał On. Patrzył na mnie z uśmiechem. Poczułam się nieswojo, nie lubię pieścić się na oczach kogokolwiek, spuściłam wzrok i sięgnęłam po ręcznik.
- Pokaż mi się - powiedział cicho.
Wyszłam mokra, krople wody spływały po mnie i na podłodze zebrała się już spora kałuża. Wyciągnął rękę i dotknął mojego policzka, zrobił to tak szybko, że uchyliłam się biorąc to za uderzenie. To był odruch. Moja wyobraźnia płata mi figle... Pogładził mnie po twarzy, po szyi, ścisnął sutki i zagłębił palce w cipce. Przyjęła palce bez najmniejszego oporu, była wilgotna, otwarta i ciepła... Widziałam, że podniecił go ten widok, chociaż starał się to ukryć.
- Ubieraj się, a ja popatrzę - powiedział kładąc się na łóżku.Wytarłam ciało i lekko podsuszyłam włosy, On ciągle mnie obserwował. Bez słowa. Zaczesałam włosy i nałożyłam wosk. On patrzył, śledził każdy ruch, czułam jego wzrok na sobie. Kończyłam makijaż, kiedy powiedział głośno:- Zacznij się ubierać, nie mamy całej nocy.Spojrzałam na zegarek, dochodziła dwudziesta druga. Sięgnęłam po bieliznę.
- Najpierw pończochy - powiedział tym swoim rozkazująco-proszącym szeptem.
Siedziałam tyłem do Niego na skraju łóżka, odłożyłam majteczki i wzięłam pończochę.
- Nie tam, chcę widzieć jak je zakładasz - usłyszałam stanowczy, ale z trudem opanowany głos.
Leżał na plecach, widziałam wyraźnie wypukłość w Jego spodniach, starałam się o tym nie myśleć. Uniosłam nogę i postawiłam ją obok Jego twarzy. Teraz widział dokładnie moją kobiecość, a ja starałam się unikać Jego wzroku. Stałam tak a On dotykał mnie wzrokiem. Przerwałam to sięgając po bieliznę, nie protestował. Założyłam resztę garderoby i opuściliśmy sypialnię.

Szedł za mną, kiedy doszliśmy do schodów zatrzymał mnie i zawiązał mi oczy. Prowadził mnie trzymając za ramię. Czułam się nieswojo, ale szłam. To miał być Jego wieczór. Na miejscu posadził mnie na czymś miękkim. Stał nade mną, czułam jego krocze dotykające mojej twarzy. Znieruchomiałam, On ukląkł przede mną i rozszerzył moje kolana. Jego dłonie gładziły wewnętrzną stronę uda, musnął moją kobiecość przez bieliznę i nagle przestał. Nie czułam dotyku, nie wiedziałam gdzie on jest.
- Teraz zrobisz dokładnie to, co powiem.
- Rozchyl usta, bardziej - dobrze.
- Ręce między udami, ale nie zasłaniaj cipki.
Słyszałam tylko, jak przechodził z miejsca na miejsce i trzask migawki. Kolejne polecenia, ustawienia głowy, stóp, dłoni... Jego głos stawał się coraz bardziej podniecony. Podszedł do mnie i zdjął mi apaszkę. Wyglądał na zadowolonego.
- Zdejmij bieliznę - tylko powoli - powiedział przestawiając coś w aparacie. Wstałam, a kiedy podciągnęłam sukienkę, żeby zdjąć majtki usłyszałam serię trzasków wydawanych przez spust. Wiedziałam już - zdjęcia seryjne. Powoli zsunęłam majtki, najpierw do kolan, a później zatrzymałam je na kostkach. Usiadłam i rozszerzając kolana odsłoniłam cipkę. Kolejne kadry uwieczniające moje ciało stały się faktem. Zaczynałam się podniecać tą sytuacją. Czułam się jak w swoich fantazjach, kiedy marzyłam o tym, że jestem podglądana. Kolejny raz przypomniał mi brutalnie, że to Jego wieczór i bawimy się tak, jak On chce.
- Zmień sukienkę - powiedział rzucając ją w moją stronę.Krótka letnia sukienka, rozkloszowana, rozpinana na całej długości. Chętnie ją założyłam, była wygodna. W tym czasie przyniósł krzesło.- Teraz usiądź na nim w ten sposób, żeby było widać cipkę, ale zapnij wszystkie guziki.
- Dobrze, oprzyj brodę na rękach skrzyżowanych na oparciu - trzask... trzask zamiast dobrze.
- Odchyl się do tyłu, głowa odrzucona - nie, zaczekaj, rozepnij dwa górne guziki - chce widzieć twoje piersi - kolejne komendy są coraz szybsze...
Nie myślę, nie analizuję, robię to, co mi kazał. Jestem w siódmym niebie. Chcę jeszcze. Czuję jak wilgoć zaczyna się sączyć z cipki po udach, czuję mokre pończochy, zaczynam odpływać...-
Teraz wejdź na stół - polecenie wyrywa mnie z błogostanu.
Wchodzę na stół, staję na jego krawędzi a On kładzie się z aparatem na podłodze. Kątem oka widzę, że jest bardzo podniecony. Pstryka kilka zdjęć.
- Teraz kucnij, chcę zobaczyć twoje wnętrze - rozkazuje.
Zbliża się aparatem na bardzo małą odległość, niemal dotyka mnie. Ależ tak, On mnie dotyka. Ściska palcami łechtaczkę i ciągnie wargi. Jęczę z rozkoszy, kiedy nagle przestaje. Znowu zostawia mnie taką podnieconą.
- Czy moja suczka chciałaby mieć zdjęcie w swojej obroży? - pyta nagle.
- Bardzo - odpowiadam wstydliwie, z trudem wydobywając głos.
- W takim razie przynieś ją szybciutko. I inne zabawki też. Suczko - słyszę już na schodach.
- Jeżeli masz jakieś... - to już dokończył szeptem, mówiąc jakby do siebie.

Kiedy wróciłam siedział w fotelu, w ręku trzymał aparat. Rozpięte spodnie uwolniły kutasa, który teraz prężył się prowokująco.
- A teraz moja suczka pokaże mi jak wylizuje kutasa - powiedział jakby od niechcenia.Odłożyłam wszystko, co przyniosłam na kanapę i podeszłam do Niego.
- Na kolana suczko i bierz go do buzi - powiedział z wyraźnym zadowoleniem.
Zrobiłam to, czego sobie życzył. Klękając usłyszałam odgłos migawki. Polizałam lśniącego od śluzu kutasa zamykając z lubością oczy.
- Otwórz oczy, chce widzieć oczy mojej suczki. Patrz na niego. Patrz na mnie.
Wiedziałam już, że wydawanie poleceń sprawia mu przyjemność. Z pewnymi oporami spojrzałam Mu w oczy. Uśmiechnął się i nacisnął spust. Kolejne zdjęcia. Złapał mnie za włosy i pociągnął do góry.
- A teraz przynieś obrożę i zapnij ją sobie - wyszeptał całując mnie w usta.To był bardzo namiętny pocałunek, jakby chciał ten sposób odebrać mi smak swojego kutasa. Wstałam, podniosłam obrożę i chciałam ją zapiąć, ale powstrzymał mnie Jego głos.
- Na kolana suczko.
Posłusznie wykonałam polecenie a kiedy zapinałam obrożę na szyi On pstrykał kolejne zdjęcia. Przypiął mi smycz, za którą mocno pociągnął, tym razem na szczęście ciągnął do przodu i obroża nie dusiła mnie. Przyciągnął moją twarz do podłogi, podczas gdy moja pupa sterczała w górze. Nadepnął smycz nogą. Pstryk... pstryk. Kiedy puścił smycz, ja próbowałam się poruszyć, żeby zająć wygodniejszą pozycję.
- Zostań - krzyknął - zostań i czekaj!
Kamienna posadzka dotykająca mojego policzka wywołała dreszcz. A może to sytuacja? Albo Jego krzyk? Nie wiem. Wiem tylko, że podniecenie rosło z każdą chwilą. Podszedł do mnie od tyłu, zadarł sukienkę... pstryk... pstryk. Wymierzył mi potężnego klapsa.
- Auuuu - krzyknęłam, nie spodziewałam się tego.
- Przecież to lubisz - powiedział akcentując 'to'.
- Podziękuj mi zatem.
- Dziękuję - powiedziałam z przekonaniem, pośladek palił niemiłosiernie

Pstryk... pstryk.
- Masz pięknie odbitą dłoń na tyłeczku. Zrobię mu jeszcze kilka zdjęć.
- Pstryk... pstryk.
- Zdejmij sukienkę i uklęknij na ławie, tyłem do mnie.
Zrobiłam to. Poszedł i naciągnął smycz. Znowu poczułam dławiące mnie szarpnięcie.
- Patrz na mnie, kiedy robię ci zdjęcie - krzyknął i znowu szarpnął smycz.
Odwróciłam głowę.
- Płaczesz? - zapytał, a w Jego głosie wyczuwalna była troska.
- Płacz! Chcę widzieć łzy w twoich suczych oczach! - pstryk... pstryk.
Znowu czuję napiętą smycz. Ale jakoś inaczej. Nagły świst wyjaśnia wszystko. Kilka uderzeń końcówką smyczy spada na moją pupę. Pstryk... pstryk.
- Auuuu - słyszę jak łzy kapią na drewnianą ławę, na której klęczę.
- Chcesz jeszcze? - pada pytanie.
- Tak. Chcę jeszcze - odpowiadam chowając wzrok.
Jestem podniecona. Bardzo podniecona. Wstydzę się tego. Podchodzi do mnie. Przywiązuje smycz do stojącego obok fotela. Odchodzi.
- O! Widzę, że masz tu kilka zabawek. Zaraz je wypróbuję - słyszę zadowolenie w Jego głosie.
- Nie wolno ci się odwrócić. Nie ważne, co będę robił. Nie patrz dopóki ci nie pozwolę.

Podchodzi z powrotem do mnie. Głaszcze wychłostane pośladki. Ten dotyk jest bolesny, ale przyjemny. Klęka obok. Czuję Jego oddech. Całuje moje pośladki, a jego palce zagłębiają się w cipce.
- Ty naprawdę to lubisz! - mówi z przejęciem.
- Jesteś mokra, podniecona i chętna. Chcesz jeszcze? - pyta, chociaż zna odpowiedź.
Czuję jak łapie mnie za wargi i naciąga je bardzo mocno. Uwielbiam to uczucie. Nagle silny ból przywołuje moją świadomość.
- Co to? - pytam sycząc z bólu.
- Nic takiego, to klipsy, które przyniosłaś, po to je przecież przyniosłaś.
- Tak, po to. Ale nie wiedziałam, że są takie silne, nie używałam ich jeszcze - odpowiadam szlochając.
- Mam zdjąć? - pytanie jest poważne.
Chwila zastanowienia. Nie, przecież nie mogę teraz zrezygnować. Odpowiadam przecząco. Druga klamerka znajduje swoje miejsce przeznaczenia tuż obok. Boli. Jak bardzo boli. Łzy kapią i nie mogę nad nimi zapanować. Czuję Jego palce w moim wnętrzu. Takie delikatne i ostrożne, ale poruszane dłonią klamerki sprawiają jeszcze większy ból.
- Jesteś - pstryk... pstryk - piękna - pstryk... pstryk.
- Jesteś - pstryk... pstryk - cudowna - pstryk... pstryk.
- Jesteś - pstryk... pstryk - moja - pstryk... pstryk.
- A teraz dostaniesz to, czego pragniesz. Chcesz tego? - Spójrz na mnie! I powiedz, czego chcesz teraz!Odwracam głowę i widzę, że trzyma w ręku szpicrutę. Tę samą, którą kupiłam specjalnie na dzisiejszy wieczór. Waham się. Decyzja należy do mnie. Nawet nie wiem jak mocno uderzy. Nie wiem jak bardzo to będzie bolało. Nie wiem czy to wytrzymam. Ale wiem jedno. Jeżeli nie skoczę w przepaść nie dowiem się czy potrafię latać...

- Chcę... - zaczynam nieśmiało.
- Tak? - Chcę żebyś pieścił moje pośladki szpicrutą, którą trzymasz w dłoni - odpowiadam zmieszana, ale czuję jak adrenalina i podniecenie robią swoje w mojej głowie.
- Chcę tego. Proszę o to.
- Kogo prosisz?
- Ciebie?
- Kogo?
- Mojego Pana!
- Ile?
- Tyle ile uznasz za stosowne, Panie - odpowiadam i czuję skurcze w podbrzuszu.
- Dla ciebie wszystko moja suniu - odpowiada słodko i jednocześnie wymierza mi pierwszy raz.
- Auuuuuuuuuuuuuuu!Kolejny raz spada na moje pośladki.
- Auuuuuuuuuuuuuuu. Już. Już mój Panie. Już wystarczy. Błagam.
Odpowiada mi tylko kolejne pstryk... pstryk. Nagle cisza. Słyszę odkładany aparat. Czuję dotyk na pośladkach. On całuje moje pośladki, które przed chwilą zbił. Liże je czule.
- Moja suczka, moja kochana suczka - czuję łzy spadające na moje pośladki.

Nagle przeszywa mnie koszmarny ból. To jedna z klamerek została odpięta. A odpowiedzią było tylko moje skomlenie. Ten ból jest po wielokroć silniejszy niż przy zakładaniu. Skąd mógł wiedzieć, że napływająca krew potrafi tak boleć. Kolejne łzy spadają na ławę. Zaciskam zęby a On odpina drugą klamerkę. Wyciągam dłoń i masuję obolałe miejsce. On łapie mnie za biodra, wchodzi we mnie kutasem naprężonym do granic możliwości. I wiem, że ja to sprawiłam. Cieszę się, bardzo się cieszę, że sprawiłam taką przyjemność mojemu Panu. Tryska w moim wnętrzu po kilku zaledwie ruchach, krzyczy spazmatycznie. Uwielbiam go. Uwielbiam, kiedy się ze mną kocha. A teraz potrafi mnie kochać także w ten wyjątkowy sposób. Mój Mąż. Mój Pan. Mój Władca. Kocham Cię Mężu.

Kiedy skończył odwiązał smycz i tulił mnie kilka minut głaszcząc i szepcząc czułości. Był poruszony tym, co się stało.
- Kocham cię moja suczko. Moja dzielna, kochana suczko. Zapraszam cię do łóżka. Chcę cię tulić przez resztę nocy, jaka nam została - powiedział.
Czułam Jego bliskość. Tak jakby chciał mnie zamknąć w swoich ramionach. Odgrodzić od całego świata. Zatrzymać na zawsze. Taką obolałą, zbitą, oddaną. Spojrzałam w okno, zaczynało świtać. Poczułam się nagle bardzo zmęczona...Kiedy doszliśmy do sypialni zdjął mi obrożę, położył mnie na łóżku, rozsunął nogi, wtulił między nie usta. Poczułam ciepły oddech i wilgotny język. Ciepły... Miękki... Kochany... Straciłam poczucie czasu i miejsca. Odpłynęłam w krainę snu i rozkoszy...W końcu przestałam czuć się bezpańska, należałam do Niego i On o tym wiedział. Zasnęłam spełniona i bardzo dumna. Dumna z mojego Pana.

******
zooza ©
Jestem suką i jestem z tego dumna!

Brak komentarzy: