Autor: Tomasz Jastrun
W odwrotnej kolejni czytałam niż autor pisał – jako pierwszą
przeczytałam Grę wstępną, która mnie urzekła a dopiero sporo później debiutancki
Gorący lód. Z jednej strony nie żałuję ponieważ pełna dobrych wspomnień
pierwszej książki sięgnęłam po drugą. Z drugiej jednak strony ze względu na
tematykę niektórych opowiadań Gorący lód nie jest tak spójny i apetyczny.
Nie potrafię doszukać się erotycznego dreszczyku czy choćby
łaskotania patrząc na scenę, w której w okresie internowań milicjanci wchodzą
nocą do mieszkania, a tam ona, on, dziecko. Rozumiem wagę sceny ale nie
przemawia do mnie w ero-kontekście. Na szczęście, dla mnie, jest kilka tekstów,
które są tym do czego Tomasz Jastrun mnie przyzwyczaił – lekką opowieścią,
zawoalowaną erotycznie historią. Wizualizacje łatwo tworzone w głowie na
podstawie słów, słów nie pozbawionych humoru, miejscami całkiem pikantnego. Swoboda
w konstruowaniu fabuły i narracji to coś, co rzuca się w oczy. Z równą
łatwością autor pisze w pierwszej osobie i rodzaju męskim jak i wkłada swoje słowa w usta
kobiety.
Gdyby nie retrospekcje stanu wojennego, a nawet lat siedemdziesiątych
to byłaby to fajna, współczesna podglądanka obyczajowa. Bo jest w tych opowieściach coś z zaglądania
przez uchylony lufcik do sypialni, nie nachalne podglądactwo ale raczej
sympatyczne zerkanie. Z punktu widzenia Gry wstępnej Jastrun rozwinął to, co w
debiucie miał najlepsze – lekkie pióro, zabawne sytuacje, celne uwagi i przede
wszystkim – obserwacje ludzi w konotacjach erotycznych oczywiście.
Reasumując - jak na debiut może być, ale sumarycznie wolę
późniejszą twórczość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz