8 kwietnia 2006

Fotografia

Ze snu obudził mnie Jej obraz. Była tuż obok. Z tym swoim uśmiechem przy którym mięknę do cna. I nagle ta świadomość, która boli, że to już nieosiągalne. Niedostępne. Bo Pan Mąż, który nie mówiąc ani nie ani tak stłamsił moją wolę czekania. Bo Pani, która nie słysząc ani nie ani tak wzgardziła mną. Bo w końcu ja z moimi własnymi zasadami i definicjami, których nic ani nikt zmienić nie jest w stanie.

Gdy się miało szczęście,
które się nie trafia
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie tylko fotografia,
to, to jest bardzo mało.
MPJ

Jest coś, co mówi, że nadzieję mieć trzeba, ale realia są zbyt sztywne. Choć z drugiej strony byłam w niebie i mam wspomnienie nieziemskiej rozkoszy. Ale mam też świadomość, że jestem ostatnim mamutem na ziemi i moje wyginięcie jest nieuniknione. Nikt inny, tylko Ona jest moją Panią. I zostanie na wieczność, choćby tylko jako wspomnienie. I nie potrafie przestać Jej uwielbiać tą moją suczą miłością. Tylko ta tęsknota tak jakoś uwiera pod powiekami i wypływa ze mnie. Idę pooglądać zdjęcia, to zawsze mogę.

Brak komentarzy: