23 grudnia 2008

(...) więc jesteś

więc jesteś jesteś jesteś
daj niech sprawdzę
niech cię dotknę raz jeszcze dłonią i ustami
niech w oczy spojrzę chociaż najmniej wierzę
oślepłym ze zdumienia oczom
jeszcze twój głos usłyszeć chcę
zapachem się zaciągnąć
pojąć cię raz na zawsze wszystkimi zmysłami
i nigdy nie zrozumieć i ciągle na nowo
dochodzić prawdy pocałunkami
Halina Poświatowska


Trzysta pięćdziesiąt pięć. Tyle właśnie i ani jeden dzień krócej czekałam aż rozchyli dla mnie wargi i odda pocałunek. Delikatność wnętrza wynagrodziła każdy dzień oczekiwania. Perfekcyjnie upojna chwila, która dołącza do kolekcji emocji, mojego osobistego panteonu wzruszeń. Nigdy jeszcze kobieta nie urzekła mnie tak swoją delikatnością. Nieśmiała, niezdecydowana, płocha. Oddała pocałunek tak żarliwie, tak namiętnie, że musiałam przywołać całe pokłady silnej woli i zdrowego rozsądku, żeby nie skonsumować jej publicznie. Właśnie tam, wśród ludzi. Wystarczyło ją posadzić na barze, o który się opierała…

Kiedy oddechem dotykałam jej karku odwracała się i zarzucała mi ręce na szyję podając usta. Cudownie krucha. Filigranowo kusząca. Zamykałam ją w objęciach walcząc z pożądaniem i innymi dłońmi. Była mrocznym obiektem pożądania. Roztańczona, emanująca zwierzęcym magnetyzmem i rozsiewająca feromony. Rozchwytywana przez tancerzy, powracająca raz za razem do wodopoju i moich ramion. Młodość ma swoje prawa. Cudownie było patrzeć jak wzbudza zachłanność ust i dłoni, jak mami i odchodzi pozostawiając wiszące w powietrzu niespełnienie. Ale jeszcze cudowniejsze było wyjść tuląc ją do siebie. I mieć tylko dla siebie. Przez chwilę. Bo w życiu piękne są tylko chwile, a ta była jedną z nich.
Moja Laleczko z Porcelany powtórzę za poetką - niech cię dotknę raz jeszcze dłonią i ustami.

Brak komentarzy: