Autor: Daria
Dużyńska
Nie
miałam dobrych przeczuć, sięgnęłam po tę książkę trochę z obowiązku – jeden z
tytułów na liście do zrecenzowania. Według wszelkich znaków na ziemi i niebie
powinnam w niez znaleźć nocny klub od kuchni czyli to czego się nie mówi
głośno.
W
środku, na początek, historia tańca na rurze, niemal od prehistorii (no dobrze,
od czasów plemiennych). Czytam i oczom
nie wierzę – rozumiem kilka zdań ale kilka stron? Dla czytelnika
szukającego ‘momentów’ – nie do przejścia, w końcu nie po to się sięga po
książkę o lokalu ze striptizem żeby czytać o szamańskich wygibasach w celach matrymonialnych.
W oczekiwaniu na kulisy, smaczki i ciekawostki brnę przez lekcję historii.
Właściwa treść książki faktycznie skupia się i na samych
striptizerkach, i na ich klientach, i na mechanizmach naciągactwa. W bardzo
niewielkim stopniu poznajemy motywacje i sposób podejmowania, przez klientów, decyzji
o korzystaniu z klubu czy braku reakcji obronnych na wyłudzenia. Chciałoby się
powiedzieć, że dużo więcej dowiedzieć się można o samych tancerkach ale to nie
prawda. Owszem, powiedziane jest dużo ale niestety infantylnym bełkotem, wśród
którego znaczącą pozycję zajmują wyrazy dźwiękonaśladowcze.
Niby każda z bohaterek ma do opowiedzenia jakąś historię ale
trudno jest brać je na poważnie skoro określane są mianem „Laleczki-Dupeczki” –
puste, żyjące z dnia na dzień, pozbawione ambicji. Nasuwa się pytanie po co w
ogóle o tym pisać. Zupełnie niepotrzebnie autorka rozbudowała fabułę do dwustu
czterdziestu ośmiu stron skoro to, co warte opowiedzenia można było zmieścić a
artykule o dużo mniejszej objętości. Przekaz o tym, że życie tancerek go-go
do najprzyjemniejszy nie należy jest… truizmem.
Reasumując – jeśli nie ma już NIC innego do czytania można
sięgnąć (wówczas, być może, nawet infantylne dialogi z przebieralni, pełne
hihihh, o stringach, które się zużywają szybciej niż można się tego po nich
spodziewać, staną się akceptowalne). W każdym innym przypadku lepiej
przeznaczyć czas na inna lekturę.