Pod redakcją: Kathleen Warnock
Sięgnęłam po książkę z jednej prostej przyczyny – pierwsza monografia
kobieco-kobieca jaka wpadła mi w ręce i oko. Nie mogłam nie przeczytać. Na początku należy zaznaczyć, że wskazana na
okładce autorka Kathleen Warnock nie jest de facto autorką tekstów. Opowiadania
zostały napisane przez dwadzieścia dwie różne kobiety. Dlaczego aż dwadzieścia
dwie, albo tylko dwadzieścia dwie? Dlatego, że książka jest zwieńczeniem
konkursu a publikacja konkretnych opowiadań nagrodą dla ich autorek.
Opowiadania zostały nadesłane na konkurs, a najlepsze – w ocenie organizatorek –
znalazły swoje miejsce w druku.
To co trochę razi to mieszanka stylów, poziomów literackich
i form. Biorąc do ręki książkę najczęściej spodziewam się spójnej historii opisanej
tym samym językiem. Owszem, zbiory opowiadań mają swoją specyfikę i biorę na to
poprawkę. Tu jednak można dość łatwo rozróżnić tekst napisany przez osobę z
piórem i klawiaturą obytą, od tekstu bardzo amatorskiego. Różnić potrafi je
wszystko – od doboru słów, przez długość zdań, po ułomne dialogi sprowadzone do
sms a i to tylko jednej z rozmówczyń. Męczące.
Ale co w środku? W środku można znaleźć perełki sprawiające,
że krew krąży w żyłach szybciej – opowiadanie dziejące się w pociągu albo to na
górskiej trasie z motocyklami w roli głównej. W perełkach można się tarzać w
doznaniach i zapędzić wyobraźnię do pracy na trzy zmiany. Odpoczywać można przy
lekturze tych mniej wciągających. Generalnie nie jest to lektura dla wymagającego
czytelnika, większość fabuł sprowadza się do opisów pieszczot – lepszych i
gorszych ale opisów. Niektóre pozbawione są dialogów całkowicie, co powoduje w
mojej ocenie, że trudno je nazwać opowiadaniami, raczej miniaturami czy retrospektywami - opisują bowiem konkretne sytuacje. Ocena czy historie są wymyślone czy realnie miały miejsce nie jest przedmiotem oceny (choć ta z uczennicą i nauczycielką wydaje się być naprawdę mało prawdopodobna).
Idealna książka na podróż – przerywanie lektury nie szkodzi
biegowi wypadków, a okładka i tytuł wzbudzają zainteresowanie i prowokują
czasami bardzo ciekawe rozmowy z towarzyszami podróży, także całkiem obcymi ;). To, że bohaterkami są kobiety sprawia, że jest
to pozycja unikalna na rynku ale użycie w podtytule frazy „Najlepsze
opowiadania erotyczne” jest już zaklinaniem rzeczywistości. Scen drastycznych
brak, poprawność polityczna na najwyższym poziomie, wypieki na twarzy czasami,
motylków w brzuchy raczej jednak niewiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz