30 grudnia 2004

Lustro

Czasami kiedy patrzę w lustro mam wrażenie, że jesteś po drugiej stronie... przypominają mi się sceny z Księcia Ciemności i ponosi mnie wyobraźnia. Czasem dla takiej właśnie chwili staję przed lustrem żeby malować rzęsy. Kiedy przymykam jedno oko i otwieram drugie, bardzo szeroko wydaje mi się, że sięgam poza taflę. Kiedy wyciągam rzęsy wysoko w gorę łapię na tym, że nie wiem kto tak na prawdę to robi, ja czy Ty sięgając z drugiej strony lustra.

Sen

Tak... śniłam o spotkaniu, w zasadzie to nie był sen... to raczej marzenia tworzone całkiem świadomie...perspektywa obcowania z Tobą jest frapująca, chociaż mam obawy czy cielesność znajomości nie wpłynie destruktywnie na na jej metafizykę... Jesteś mi bardzo, bardzo bliski. Słowami mnie dotykasz, w słowach Twoich się pogrążam. i słowami odpowiadam na słowa. Ale jest we mnie coś jeszcze, coś co każe mi po prostu być. Pisać do Ciebie nawet kiedy Cię nie ma, albo stoisz ukryty za zasłoną i przyglądasz się ruchom moich palców na klawiszach.

29 grudnia 2004

C. L. Wilson - malarz czy pornograf?

Chcę zaprezentować artystę dziwnego (jak na malarza) i monotematycznego. Jego pasją malarską jest seks. I widać, lubi to co robi :) Warto zajrzeć na jego stronę http://www.erotic-fine-arts.com/ - tam znajdziecie naprawdę dużo rysunków, pasteli, olei i fotografii. Można powiedzieć, że monotematyczny ten artysta, ale można też, że konsekwentny. Zwłaszcza szkice robią na mnie wrażenie. Gdyby nie to, że po domu kręci mi się czterolatka to chętnie powiesiłabym kilka w sypialni albo w łazience są takie... apetyczne! Mniam .

23 grudnia 2004

Dyżur

A łania stoi na mrozie i zerka przez okienko... witam i zazdroszczę świątecznej atmosfery, na mnie wypadło dyżurowanie w pracy. Ale nic to ostatni dzień i też świeta....

17 grudnia 2004

Strój organizacyjny

Otóż okazało się, że dość niezręcznie czuję się nago, nie wiem dlaczego, ale tak właśnie jest. Zwłaszcza odczuwam to na początku zabawy. W związku z tym zazwyczaj zaczynam w bieliźnie i pończochach i (koniecznie!) w butach. To dziwne, ale bez pantofelków na obcasie czuję się strasznie naga. Ostatnio jednak nawet tego było mi mało. Więc kiedy Pan mnie zawołał przyszłam ubrana w pończochy i pantofelki oraz obcisłą, białą, trykotową koszulkę z długim rękawem i wykończonym koronką dekoltem w kształcie litery V. Koszulka krótka sięgającą nieco poniżej pępka i wiecie co? Pan powiedział mi, że jeszcze w żadnym stroju nie wyglądałam równie pociągająco. I co Wy na to... biała koszulka z długim rękawem... hmm.No i oczywiście obroża (ale to biżuteria, hihi). Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być bez obróżki. Dla mnie to zawsze będą insygnia mojej uległości i moja duma. Ale element niezbędny, czym bowiem jest strój, jeżeli brakuje mu tego wykończenia, tej wisienki na torcie - obróżki.

Łania

Cieszyłam się wolnością, oto biegłam przed siebie widząc już skaj lasu. Jeszcze tylko przeskoczyć parów, jeszcze tylko wzniesienie maleńkie i oto będę na skraju jeziora. Wiatr nucił cichutką piosenkę, trawy kłaniały się przede mną... oto dotarłam do wody. Schyliwszy pyszczek do jej powierzchni ujrzałam odbicie własnych oczu, a w nich nie było już głębi bezdennej jak zawsze. W moich oczach odbijały się ogniki. Maleńki i żywe. Przykrywam oczy powiekami, żeby zatrzeć ten obraz. Ale ciągle tam są ogniki... echo ognia, przy którym widziałam Myśliwca. Potrząsam głową i zanurzam chrapki w chłodnej wodzie, wszak nie oprze się ogień wodzie... Teraz już ogniki nie tylko w oczach ale i całym jeziorze migoczą zdradliwie. Potrząsam i tupię kopytkami w taflę. Krople wody rozpryskują się wokół, ale obraz nie ginie... każda kropla powtarza motyw ognia, ogień w wodzie otacza mnie i woła... Uciekam. Zrywam się do biegu i uciekam. Od siebie, od wody i od tego ognia... Od tej myśli dziwnej, która we mnie.Biegnę, znowu skaczę przez zwalony pień, wypłoszone zające pierzchają spod nóg, nie zważam na nie... biegnę... uciekam... byle dalej od tego miejsca, od tego wspomnienia... Nagle w biegu chwytam w nozdrza zapach. Dziwny... słodkawy... niby znany... ale i obcy za razem. Niczym pętla na szyi zatrzymuje mnie ta ulotna woń. Co to? Znam ten zapach, już go kiedyś spotkałam... Nie wiem... nie mogę sobie przypomnieć... Oto znowu biegnę. W oddali widzę postać na skaju lasu stojącą, postać wyciągającą do mnie ręce... Znowu się zatrzymuję... Ale woła mnie ta postać swoim milczeniem... Kto to? Uciekam znowu uciekam... Kiedyś... we śnie chyba widziałam Myśliwca, siedział pośrodku polany, przy ogniu. Oczy miał otwarte ale wzrok spuszczony. Siedział z wyciągniętą przed siebie dłonią. Czekał. Chyba czekał... To wtedy po raz pierwszy poczułam ten zapach. Słodki... karmelowy... obezwładnia mnie ten zapach... We śnie szłam za tym zapachem, ostrożnie stawiając kroki ... we śnie... ale teraz czuję ten zapach znowu. Kim jesteś i dlaczego mnie osaczyłeś. Nie jestem już wolna, chociaż mi nikt wolności nie odebrał. Mogę odejść, ale coś mnie ciągnie do tego ognia. Wbrew wszelkim instynktom podchodzę, coraz bliżej... O oto już miałam sięgnąć chrapkami wyciągniętej dłoni kiedy jednak serce tak głośno zabiło, że spłoszyło łanię ... wszak jestem tylko łanią... nawet jeżeli w mojej głowie myśli są ludzkie... jestem tylko łanią... Uciekam, znowu uciekam. Będę kluczyć żebyś zgubił mój ślad, chce zapomnieć, chcę uciec... Dlaczego nie mogę? Co mnie zatrzymuję? Że nie potrafię ni zostać ni odejść? Zamknij dłonie... nie czekaj... w myślach jeno podchodzę do Ciebie bez leku, w myślach czujesz mój oddech na dłoniach, w myślach pozwalam spojrzeć Ci w oczy... Teraz jednak uciekam... Przed czym... Przed sobą chyba jedynie... Uciekam, żeby nie myśleć... wszak jesteś tu w bezruchu w czuwaniu i czekaniu... Kogo czekasz Myśliwcze...?

9 grudnia 2004

Who is who?

Nie ma we mnie smutku i nie ma zazdrości. I chociaż wiem, że dziwnie to brzmi, ale jestem bardzo szczęśliwa, szczęśliwa tym co się wydarzyło. Ale może po kolei, bo faktycznie trochę to pogmatwane.

Moją przygodę z bdsm zaczynałam sama, moimi partnerami byli obcy ludzie. Potrzebowałam sprawdzić czy to właśnie jest to czego oczekuję. Były porażki, były zwycięstwa, byli kolejni mężczyźni. Wiedziałam już, że uległość jest moim życiem, ale nie potrafiłam nawiązać tej specyficznej więzi, która jest kwintesencją uległości. Byłam w stanie się podporządkować, byłam w stanie dać i osiągnąć rozkosz, ale nie kochałam. Dlatego też postanowiłam pokazać ten świat temu, którego kocham do szaleństwa – mojemu Mężowi. I tak maleńkimi kroczkami uczyłam Go jak być moim Panem. Tak mój Mąż jest moim Panem, jest moją Dumą, moim uwielbieniem. Od czasu kiedy poprosiłam o pierwsze klapsy do dziś minęły całe wieki, chociaż w rzeczywistości to jakieś pół roku. Pokazywałam Mu siebie i zachęcałam do zagłębienia się w tę niesamowitą magię. Teraz, po wielu burzach, kiedy już potrafi mnie kochać w ten wyjątkowy i wyrafinowany sposób osiągnęłam pełnię szczęścia. Ale nie wszystko można pokazać i opowiedzieć teoretycznie. Nauka dominacji z pozycji uległej jest bardzo trudna. Kiedy poprosiłam Go o zgodę na sesję z kobietą, miał duże opory, ale zgodził się. Wtedy, a było to w na przełomie sierpnia i września, wiedział już o mojej biseksualności. Wróciłam wtedy do domy z tak zbitą pupą, że nie mogłam na niej siedzieć. Ostatnie siniaki zeszły po 6 tygodniach. Ale liczyłam się z tym, że to mogła być jedyna okazja na prawdziwą chłostę, po raz pierwszy szłam na sesję nie mając ograniczeń jeśli chodzi o ślady. Kiedy spotkaliśmy się oglądał moje ciało z przestrachem i fascynacją. Bał się mnie dotknąć, ale ten widok otworzył chyba jakąś blokadę w Jego psychice. Zaczęliśmy realizować się co raz bardziej, On odważał się na nowe doznania. Ale to ciągle jeszcze nie było to czego pragnęłam. Wtedy zapytałam czy chciałby zobaczyć mnie w rękach innej kobiety, czy chciałby zobaczyć tresurę na żywo, spektakl wyłącznie dla Niego. Chciał. Zaczęły się poszukiwania Dominy gotowej na taki układ. Powodzenie zerowe. Aż nagle, kiedy już straciłam nadzieję, pocztą pantoflową jeden z moich znajomych z chata opowiedział o Pani, która miałaby ochotę na taką zabawę. Napisałam do Niej prosząc, aby była nauczycielką Pan Męża, aby pokazała Mu jak należy się obchodzić z uległą kobietą... Było dla mnie zaszczytem, że zgodziła się na spotkanie. Ale nie spodziewałam się, że zdominuje mnie totalnie w ciągu kilu godzin. Jest Mistrzynią w tym co robi. Tym bardziej było mi miło, że Pan Mąż mógł zobaczyć spektakl z najwyższej półki. Niesamowitym zrządzeniem losu okazało się, że bardzo odpowiada Jej moje rozumienie uległości, moje zachowanie, była zafascynowana moimi reakcjami. Zobaczyłam Ją po raz pierwszy kiedy weszłam do pokoju. Stała tam władcza i piękna i nogi się pode mną ugięły.

Pan Mąż był zachwycony tym co zobaczył, zafascynowany mną, widziałam to w Jego oczach, czułam kiedy mnie dotykał i szeptał wyznania. To była niesamowita magia. A potem Lady zaprosiła Go do czynnego udziału, a to co zrobili On nazwał ‘Koncertem na cztery ręce i sukę. Oto zobaczył jaką przyjemność potrafię dać sobą. Tak, dla tej dumy w Jego oczach warto było znieść nie jeden ból. Nie chcę, żeby zabrzmiało to jak martyrologia, ja bowiem miała przyjemność z tej tresury nie małą, ale ten aspekt, którego nie byłam w stanie przekazać mu sama stał się faktem. Spotkamy się jeszcze we trójkę, albowiem wszyscy tego chcemy. On wiele się może nauczyć od Niej, ja wiele się mogę nauczyć od Niej i w końcu Ona uczy się nas. A wszystko w atmosferze niesamowitego zjednoczenia. Wpadam trochę w patetyczny ton, ale to było coś wielkiego, coś nie z tej ziemi... I tak chcę to pamiętać.

To co zrobiłam w ostatni weekend to jeszcze wyższy stopień oddania. Bo to ja zrobiłam. To ja znalazłam sunię mojemu Panu, namówiłam Go na taką wspólną sesję, pomogłam zaaranżować szczegóły spotkania. Chciałam tego. Czy znasz wyraz większego uwielbienia jaki może okazać kobieta niż ustąpić miejsca innej? Ja nie, w każdym razie w tej chwili nie. I tego pragnęłam. Chciałam, żeby odczuł swobodę działania i decydowania, żeby mógł poczuć władzę, jaką włożyłam w Jego dłonie, żeby zrozumiał na jakie poświęcenie jestem dla Niego gotowa. To trudne, bardzo trudne, ale zrobiłam to. Pozwoliłam Mu się poniżyć, upokorzyć przed inną sunią. I znowu widziałam zadowolenie i dumę w Jego oczach. Oto dwie kobiety u Jego stóp, obie chętne by służyć Jemu, obie podległe Jego władzy. Widziałam jak nabiera pewności siebie, jak staje się Władczy w sposób, którego jeszcze ni znałam. Widziałam przyjemność jaką sprawiało mu igranie z naszymi odczuciami, jak według własnej woli zaspakajał swoje żądze nie słysząc słowa sprzeciwu. Dla tego blasku oczu warto było! Widziałam jak ona dawała rozkosz mojemu Panu, a On patrzył na mnie uwielbieniem. Kocham Go. Do szaleństwa. To było potrzebne, to nie pazerność, ale to właśnie jest kolejna lekcja. Dla mnie, dla Niego i dla niej też. Zaprosiłam ją do naszego życia i wkomponowała się w nie cudownie. Poza tym dane nam było przeżyć coś takiego, jak współ odczuwanie. Nigdy nie sądziłam ,że coś takiego może mieć miejsce. Każda z nas reagowała nie tylko na ból zadawany jej samej, ale równie mocno reagowała na ból zadawany tej drugiej. Niepojęte. A jednak tego właśnie doświadczyłam. I chociaż z nią, a nie ze mną spędził resztę nocy mój Pan, nie czułam żalu ani zazdrości. Wiem bowiem, że ona potrafi dać rozkosz, widziałam to.

Kiedy odeszła z naszego domu, kiedy zostałam sama z moim Panem dał mi odczuć jak bardzo jest mi wdzięczny, za tę magię. Kocha mnie bardziej niż dotychczas, chociaż to niemożliwe jest prawie. A przy tym Jego pewność siebie stała się Jego silną stroną. I chociaż wiem, że niebawem już przestanę być nauczycielką mojego Pana, stanie się bowiem ‘dorosły’ to jednak jestem dumna z tego, co osiągnęłam. Jestem dumna, że z czułego kochanka pomogłam mu stać się Panem Panów. I chociaż ja nie zrobiłam nic ponad obudzenie w Nim dominacji, która drzemała w Jego wnętrzu, cieszę się, że tak się stało. Mój Pan. Moja Duma. Nie ma na świecie rzeczy, której nie zrobię dla Niego jeśli zażąda.

8 grudnia 2004

Skamlenie

Pani moich myśli gdzie jesteś, gdzie jest Twój świat, który pokazałaś mi przez szparkę niewielką? Tak daleko ode mnie, a jednak jakże blisko. Dotykam siebie i czuję, że jestem. Ale gdzie jesteś Ty? Tego nie wiem. Twoja aura niczym mgła osiadła na mnie i przesłania wszelkie inne sprawy. I tylko myśli moje biegną, żeby korzyć się u Twoich stóp. Ja nie umiem czekać, a czekać mi karzesz. W myślach ciągle jak film przywołuję te kilka godzin, które spędziłaś ze mną. Tak bardzo chciałabym doświadczyć tej magii raz jeszcze, chociaż raz. Nawet nie próbuję wyzwolić się z Twoich pęt, nie chcę tego. Wczoraj, kiedy pisałaś do mnie na gg Pan podszedł i stanął za mną. Mruczał głaszcząc mnie po włosach i powiedział “ktoś tu uwodzi moją sukę, a przecież oddałem ją tylko na jedną noc”. W pierwszej chwili przestraszyłam się, że to zazdrość, ale to była duma. Zrobiło mi się tak bardzo przyjemnie. Pozwoliłaś mojemu Panu poznać smak dumy. Dziękuję Ci za to. Wypytywał mnie o moje odczucia z naszego spotkania, ale przez dobry tydzień nie byłam w stanie nazwać tego co czułam. Długo wracałam do siebie. Ale teraz kiedy już wróciłam tęsknię na powrót do Twojego dotyku. Do bólu który zaznałam z Twojej ręki i do tej samej dłoni dającej rozkosz. Pragnę ust, które całowały boleśnie, pragnę dłoni, które trzymały pejcz pieszcząc mnie nim. Dłoni, która spustoszenie uczyniła w moim wnętrzu.Lady zwróć proszę swój wzrok na istotę, która wielbi Ciebie i która łasić się chce do swojej Pani. Wszak uległość jest instrumentem, na którym nieliczni tylko potrafią zagrać bez fałszu. Ty zaś jesteś Mistrzynią. Karzesz mi cierpieć, abym mogła rozkoszować się przyjemnością później. Pokazujesz mi mnie samą, której jeszcze nie znałam. Patrząc na Ciebie widzę jedynie siebie proszącą o dotyk. Morze czułości, które miałaś dla mnie wynagrodziło mi każdy ból. Ale wszystko co fizyczne przemija. Twoje piętna uleciały z mojego ciała, uleciał Twój zapach i dotyk, ale Ty jesteś ciągle w mojej głowie. Niczego bardziej nie pragnę jak spotkania z Tobą. Tylko o tym myślę przed zaśnięciem i to jest myślą, która mnie budzi. Poczuć znowu Twoją dłoń na moim karku, usłyszeć ten obezwładniający szept... Widzieć błysk w oku mojego Pana delektującego się chwilą... Widzieć Twoje zadowolenie... Nie odmawiaj mi proszę, albowiem miast Tobie łzy moje ofiarować wypłacze je z żalu i tęsknoty do poduszki.Błagam Cię Pani, pomęcz mnie, tak jak tylko Ty zrobić to potrafisz... Moja cipka aż mlaszcze na myśl o Twoich palcach.

6 grudnia 2004

Krzyk

Nie znajduję słów, żeby wykrzyczeć siebie. Potrzebuję stosu, żeby spłonąć na nim. Niech ogień pochłonie mnie i wszystko czym jestem. Może okruch diamentu pozwoli mi powstać z popiołu. Coś się zaczęło, coś się skończyło. Nie można bezkarnie kierować ludzkim życiem. Wolna wola, która jest w nas nie da się przewidzieć. Co będzie jeśli zwycięży? Hmmm. Kobiety, jakże niestałe są to istoty, jak dziwne. Nienawidzę ich i kocham. Pożądliwe, ciepłe i mokre ciała obejmujące zachłannie każde życie, które do nich dociera. Wysysając siły. Gdzie sens jest takiego istnienia. Jak szybko można zmienić zdanie. Kiedy wpuszczasz kobietę do swojego życia nic nie będzie już takie samo. Po stokroć wolę zaznać rozkoszy i być wzgardzoną niż oszukaną. Gwiazdy. Widziałam gwiazdy kiedy wszystko wokół wirowało. Widziałam ich cudowny chłodny blask, Jak kojący rozpalony umysł prysznic. Jak oszroniony oddech, który mówi zostań. Wszystkie światy mieszają się i burzą. Jedna jest tylko stała rzecz na świecie. Tylko to, co wewnątrz, tylko to. Z kłębowiska myśli wybieram te, które są mi najmilsze, pozostałe spycham w otchłań niebytu. Czego jeszcze pragnę? Oto jak powiedziałaś oddałam siebie całą, czy coś jeszcze dać mogę. Oto jestem kochanką wśród innych wywyższoną, wśród innych pierwszą. Może to właśnie jest mój stos. Jestem Ci wdzięczna, że odkryłeś we mnie feniksa. Jakże piękna to ciągłość i jakież źródło optymizmu. Lecz żeby powstać trzeba upaść, żeby się odrodzić umrzeć trzeba. Oto serce moje ogniem płonie, na stosie moich myśli. Czekaj mnie. Czekaj, aż z pierwszym brzaskiem powrócę, albo też z pierwszym tchnieniem księżyca. Przyjmij mnie znowu do swojego świata. Tak z Tobą chcę być. Tak chcę się odrodzić. Tyle prawd odkryliśmy przed sobą, tyle wstydliwie skrywanych myśli i emocji. Nie masz zasłony między nami, a mgła jest nam świetlistą drogą, po której kroczymy ślepi. Dotykając dłońmi wszystkiego wokół. Kształty, różne kształty podkładają się palcom naszym myśli, ale nieliczne tylko wzniecają iskrę, która zapłonąć może żywym Ogniem.Ogniu! Pierwotny, piekielny Demonie pokaż mi drogę do Twojego świata. Ukarz mi krąg ognisty doń prowadzący. Pragnę być z Tobą tam, gdzie innym broni wstępu umysł zbyt racjonalny... Tam gdzie wszystko jest takie inne niż tutaj.

4 grudnia 2004

W mojej głowie Lady Agnesss

Siedzę przed ekranem zastanawiając się trochę nad tym wszystkim co zrobiłam. A jest tego trochę w ciągu ostatniego pół roku. Ale coś jakby wymknęło się z pod mojej kontroli i żyje własnym życiem. O ironio! Jednego dnia stoję na szczycie świata a drugiego jestem wzgardzona. Z piedestału pożądania skaczę w otchłań upokorzenia. Czyżbym była ofiarą własnej determinacji? Hmm możliwe...

Pisałam ostatnio o naszym gościu. To wspaniała Domina, władcza i piękna. Zadurzyłam się w niej bez reszty, jak uczniak, bezgranicznie i bezwarunkowo. Ujmując to, może trochę nieelegancko, w następujący sposób oprócz ciała i duszy zerżnęła mi mózg. Siedzi w mojej głowie i niczego bardziej nie pragnę jak ponownego spotkania. A Ona? Cóż, jest co prawda zafascynowana moją uległością, i to w stopniu jakiego się nie spodziewała, ale... No właśnie. Ona to człowiek-legenda, instytucja niemal. Znana w światku. A ja? Cóż jestem tylko jedną z Jej przygód, niczym więcej niż kolejną sunią... I nawet nie mam do Niej żalu o to. Jestem bezkrytyczna wobec Niej. Prosiłam, żeby pozwoliła mi nosić Jej obrożę na chacie, na co się z ochotą zgodziła. Zrobiłam to, chociaż jak się okazało zrobiłam tym bardzo wielką przykrość Panu. Ta kobieta, Ona mnie zniewoliła totalnie. Nie mogę dojść do siebie po tej piorunującej mieszance bólu i rozkoszy jaki od Niej dostałam. Mąż robił zdjęcia w czasie sesji, jest ich dobrze ponad setka. Oglądam je, katuję się nimi i płaczę. Są takie żywe, takie świeże i przywołują każdą emocję tamtej nocy. Zasypiam z myślą o Niej i z taką myślą się budzę. Szaleństwo. A Ona. Cóż, Ona żyje swoim życiem, nie epizodem z zoozą w tle. Ale to nic. Poradzę sobie z tym. I chociaż nie zapomnę nigdy tej magicznej nocy, spróbuję zapomnieć uczucie, które we nie wykiełkowało. Widziałam dumę w oczach mojego Pana, kiedy podawał Jej smycz, kiedy wypowiedział te słowa ‘oto moja suka – daję ci ją”. Marzyłam o tym i to dostałam. Widziałam Jego podniecenie i fascynację spektaklem, który oglądał na żywo. Był mi wsparciem i podporą. Ona jest cudowna, ale była jedynie chwilą, ulotną jak mgła... Zostanie zatrzymane w kadrze mój krzyk i wyraz nieprzytomnych oczu. Moja zapłakana i zmęczona twarz, na której nie widać nic poza łzami i cierpieniem, albo ekstazą. Zostaną słowa, które dla Niej napisałam i te, które piszę. Cudowne wspomnienie...

Ale oto przychodzi mi dziś zmierzyć się z zadaniem trudniejszym, dużo trudniejszym Oto dziś w naszym domu zagości druga sunia. I będę musiała ustąpić jej miejsca u stóp mojego Pana i Władcy. Takie bowiem jest jego życzenie. I nie wiem czy potrafię to uczynić. Boję się, że zielonooki potwór zazdrości wysunie swoje kły i pazury. To wielka próba i bardzo chciałabym spełnić oczekiwania mojego Pana. Chcę widzieć jak korzysta z jej ciała, jak ona daje Jemu przyjemność, jak jej wymierza razy i ją pęta. To takie upokarzające być odsuniętą, ale wiem, że przyjmując wolę Pana sprawię mu tym niewysłowioną radość.

Oto jestem rozdarta miedzy Panem i Panią. A przecież to nie alternatywa, to dopełnienie.

1 grudnia 2004

Dobrze mi w Twojej obroży

Lady bądź pozdrowiona i pozwól mi złożyć pocałunek na swoich ustach. Niesamowitym jest dla mnie, że mimo tak bogatego doświadczenia w klimatach pragniesz oglądać zatrzymane w kadrze chwile. Jest miło niezmiernie, jedynym wytłumaczeniem jakie znajduję jest to, że rzeczywiście dałam Tobie przyjemność sobą. To był wieczór, który będę pamiętać do końca życia i nawet teraz czuję kurczącą się macicę na samo wspomnienie. Jestem trochę rozdarta między Panem a Panią, ale i dumna bardzo, że przez oboje pożądana. Brakuje mi Twojej cipki, którą mogłabym lizać użyczając Panu swoich dziurek. Wierzę, że dane mi będzie widzieć jeszcze Twoja twarz z bliska, kiedy zawijając smycz na dłoni przyciągasz mnie do siebie. Wierzę, że zechcesz mnie jeszcze obdarzyć bólem i rozkoszą, że zechcesz przyjąć moje łzy. Przeniosłaś mnie w takie obszary, w których nigdy jeszcze nie byłam. Pokazałaś mi fist tak inny od tego, którego zaznałam. Dłoń Pana Męża wsuwająca się we mnie to długa pieszczota, mierzona w godzinach, powoli, delikatnie, milimetr po milimetrze. A kiedy już przekracza magiczną barierę ból ustępuję jedynie nieznacznie. Jego dłoń wypełnia mnie całkowicie i jedyne co może wykonać to delikatne obroty. Twoja pieszczota była jak tornado, gwałtowna i bolesna. Ale jakże piękna. Byłam zaskoczona jak łatwo wsunęłaś we mnie dłoń. Byłam zawstydzona ilością wilgoci, która sączyła się ze mnie. To takie upokarzające, kiedy czuję jak moja wilgoć spływa po udach. Kiedy skończyłaś ze mną na stole musiałam na nim zostać, ponieważ jeszcze przez ładnych parę minut drgało we mnie echo orgazmu. Nie było już żadnej fizycznej stymulacji, ale skurcze pojawiały się ciągle i ciągle. Nie widziałam Twojej Twarzy, ale Pan mówił, że pochłaniało Cię to bez reszty. Wyraz Twojej twarzy wskazywał, że nie było świata poza nami złączonymi tym niesamowitym uściskiem. Każdy Twój dotyk wznosił mnie na wyżyny. Całe szczęście, że zarządzałaś ‘przerwy technologiczne’ inaczej chyba bym eksplodowała. Agnieszko po ostatnim fiście nie byłam w stanie ustać na nogach, bez Waszej pomocy nie zeszłabym z tej ławy. Dałaś mi to, czego tak bardzo pragnęłam – oddać się bez reszty. I chociaż zdarzyło się, że błagałam Cię, żebyś przestała (wybacz mi to proszę, ale brakowało mi siły) wierz mi proszę, że starałam się być dzielna tak bardzo jak to możliwe.

Było dla mnie zaszczytem służyć Tobie tej nocy. Może jeszcze nie tak, jakbyś tego oczekiwała, ale szczerze i bezgranicznie. Chcę wierzyć, że i dla Ciebie ta noc była w jakiś sposób wyjątkowa i nie przyniosła rozczarowania. W końcu przyjechałaś do obcych ludzi mając jedynie opinie ludzi, którzy znali mnie tylko przez net. Dziękuję, że zdecydowałaś się przyjechać. Za cudowny czas, za emocje, za rozkosz, za zdjęcia. Twój nocny sms napełnił mnie dumą. Oto Ona – człowiek legenda – chce patrzeć na zatrzymane w kadrze chwile szczęścia, chce patrzeć na moją zapłakaną twarz, na grymasy bólu i rozkoszy.

Napisałaś mi, że pokażesz Panu jak zerżnąć suni mózg, tak żeby nie mogła myśleć o niczym innym i żeby pragnęła kolejnego spotkania. Pamiętasz to? Nie mogę tego dokładnie zacytować, ale tak jakoś to napisałaś. I to właśnie zrobiłaś. I taka właśnie jestem. Zasypiam z myślą o Tobie, zaraz po tym jak oglądam zdjęcia, jak widzę ślady Twoich zębów, paznokci, pejcza... Rozgościłaś się w mojej głowie i nie wygląda na to, żebyś zamierzała stamtąd wyjść. Ślady znikają, gdyby nie zdjęcia to podejrzewałabym siebie o wybujałą wyobraźnię. Ty nie jesteś Lady, wszak Lady to jedynie tytuł szlachecki... Jesteś Księżną! Jesteś Królową! Jeszcze tylko Twoje pocałunki czuję na języku, ale i to blednie...

Pani, błagam Cię o spotkanie. A jedyne co mogę ofiarować w zamian to siebie. Ciało i duszę przyprawione łzami i zaufaniem, z delikatną nutką pożądania i pokładami uległości. Ulegam nielicznym, ale za to bezgranicznie i bezwarunkowo. Pokaż mi proszę gdzie są granice mojej uległości, jeżeli w ogóle są...