Szukam wiersza na samotny wieczór. Przeglądam tomiki, linijki i znajduję ołówkiem skreślone wśród wiersza słów zapiski. Zapiski są moją dłonią wypisane, oplatając dokładnie pojedyncze frazy, obrazują moje myśli, kiedy dłonie słowa pisały. Ileż naiwności w słowach czternastolatki, ileż ufności w świat całkiem jeszcze nieznany. Jakaś data niewyraźna przenosi we wspomnień mgłę świadomość, która o wszystkim już zapomniała. Ale wystarczy przeczytać słowa Jej dłonią wypisane, żeby wszystko wróciło jak fotoplastykonie. Obrazki, nieco wyblakłe w kolorze, ale ostre przesuwają się przed oczyma. I nagle wszystko staje się wiadome, to ten, to ta, a to… ja. Miałam szesnaście lat i dni szesnaście kiedy przy Bercese zapisałam „kiedyś wyciągnę dłoń po tę rozkosz, rzęsami zamiotę podłogę zlizując łzawe krople”. Nie pamiętam co wówczas znaczyły te słowa, dziś dopisałam tylko „dokonało się”. Moje książki, moje tomiki poezji, które uczyły mnie słów składania są jak księga życzeń i werdyktów w jednym. Zapiski ważnych myśli po latach odczytane i opatrzone stosowną adnotacją. Żadne słowo nie pozostaje samotne, czasami tylko długo musi czekać na swoje lustrzane odbicie.
Berceuse
Oczy twe ciche są jeszcze, oczy twe ciche są jeszcze,
kiedy mnie bierzesz w ramiona -spokojnych gwiazd płyną deszcze,
łagodnych gwiazd płyną deszcze i śnieg na śniegu gdzieś kona...
W milczeniu zbladły nam twarze, w milczeniu zgasły nam twarze
i dusze bledną w miłości...w błękitnym stoi oparze, w półsennym stoi oparze
różowe serce światłości...
Spoczywam na twoim łożu, zasypiam na twoim łożu,
jak na dnie srebrzystych noszy,
stojących gdzieś na rozdrożu,
wstrzymanych gdzieś na rozdrożu w oczekiwaniu rozkoszy...
MPJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz