Jeden przywodzi na myśl lekką karmelowo-czeokoladową porcję rozkoszy dla oczu. Podkreśloną dodatkowo niemal zawieszeniem w przestrzenie, ponad podłogą, ciała modelki Wsparta na palcach stóp pozwala powietrzu swobodnie muskać uda, pośladki i plecy. Idealna harmonia kolorów - głęboka, kasztanowa barwa podłogi stanowi doskonałe tło dla skóry. Do tego gra światła i cieni. I oto przepis na piękny akt.

Drugi zupełnie inny w swojej wymowie. Chłodny, zasadniczy, konkretny… już nie tak efemeryczny, nie tak apetyczny… a jednak zachwycający. Snop światła poprzecinany cieniami jak smuga słoneczna zakradająca się przez listewki żaluzji w oknie. Smuga wsuwająca się w mrok pomieszczenia, żeby przynieść swoją pieszczotę czekającemu na nią ciału. Oszczędna forma, ale ile w niej erotyki…

Na koniec jeszcze jedna fotografia, na pierwszy rzut oka zupełnie nie w temacie, a jednak dla mnie bardzo nasycona erotyzmem. Może to kwestia światła i cieni, może miękkość linii, może rozmyty drugi plan, sama nie wiem… W każdym razie ja nie widzę tu ostrych metalowych zębów, widzę natomiast ciepło, czuły dotyk, pieszczotę… widzę trzy wtulone w siebie ciała – cóż z tego, że z metalu…

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz