16 czerwca 2005

Pozycje uległości

Ciekawe, że czasami można sobie uświadomić własne zachowani i reakcje dopiero z perspektywy czasu. Jakie zachowania? Ot, choćby pozycje uległości. Najwidoczniej moja uległość maluje się nie tylko w oka błysku, nie tylko na mojej twarzy ale uzewnętrznia się w gestach nawet. Pamiętam jakie piorunujące wrażenie zrobił na mnie widok moich własnych dłoni w czasie spotkania z LA podczas oglądania zdjęć. Na żadnym z nich nie zobaczyłam zwiniętej w pięść własnej dłoni. Pomimo doznań, które stały się moim udziałem nie próbowałam się przed nimi bronić. Nie było wówczas żadnej możliwości, żebym działała świadomie. Dałam się ponieść chwili pozostawiając wszystko w Jej rekach i moich instynktach. A co z tego wyszło? Wszędzie otwarte dłonie, zwrócone wnętrzem do góry. Bezbronne, ufne, oddane – jak cała ja.

Przed Panem uwielbiam zająć pozycję na czworakach, z wypięta pupą i pochyloną głową… jeśli opieram się nie na dłoniach tylko na przedramionach to moje dłonie zawsze są zwrócone wewnętrzną stroną do góry. Zawsze. Robię to bezwiednie, naturalnie, odruchowo. Taj jest, tak powinno być. Po którejś nocy z kochanką powiedziała mi, że to samo zrobiłam w stosunku do niej. Widocznie to nie kwestia preferencji, ale coś całkowicie naturalnego dla mnie. A inne pozycje ciała uznawane za pozycje uległości? Jest ich trochę, niektóre różnią się między sobą jedynie detalami, wszystkie są piękne… Niektóre bardziej inne mniej wyszukane, ale ze wszystkich emanuje oddanie i uległość, są cudowne.

Ciekawe, które z nich przyjmuję nieświadomie…

Brak komentarzy: