14 czerwca 2005

Nowe, dziwne, niesamowite… trampling

To co mnie spotkało poprzedniej soboty mogłabym nazwać gorączką sobotniej nocy. Mogłabym, swobodnie mogłabym… Zaczęło się zwyczajnie, od imprezy na którą nie miałam ochoty pójść. Najzwyczajniej w świecie, wszelkie symptomy ku pozostaniu w domu. Począwszy od przysłowiowego ‘ja nie mam co na siebie włożyć’ a na niedoborach snu kończąc. Koniec końców pojechałyśmy tam we dwie, miałyśmy się przecież spotkać z Katii i Margotką. Impreza trochę z gatunku integracyjnych czyli pokażcie w co się bawicie a my pokażemy wam nasze zabawy. Gospodarzami była grupa ludzi bawiących się w trampling.

Zajrzeliście? No właśnie, wygląda dziwnie – nieprawdaż? Sama mając bardzo blade pojęcie w temacie uważałam to za hmm dziwaczną i nieco głupawą zabawę. Czas przeszły jest tu jak najbardziej na miejscu, bowiem to czego doświadczyłam tej nocy było absolutnie niesamowite. Wiem jedno, żadne zdjęcia, żadne opisy i opowieści nie są w stanie oddać emocji jakie towarzyszą trampingowi. Miałam możliwość uczestniczenia w czymś czego do dziś nie potrafię wspomnieć bez drżenia. W zasadzie to moje uczestnictwo nie miało bezpośrednio fizycznego wymiaru, albowiem ani nie deptałam ani deptana nie byłam. Ale patrzyłam na innych, przeżywałam z nimi to, co się działo. Miałam już kiedyś dowód na to, jak silne może być współodczuwanie. Ale to, które było moim udziałem tamtego wieczora przekracza wszelkie oczekiwania. Poza tym moje współodczuwanie nie ogranicza się, jak się okazało, do własnej płci. Stało się bowiem tak, że osiągnęłam stan niesamowitej jedności z pewnym młodym mężczyzną leżącym na podłodze. Ale po kolei…

Widziałam jak moja kochanka z drżeniem i obawą postawiła gołą stopę na brzuchu mężczyzny leżącego na podłodze. Widziałam wahanie i niepewność z jaką dostawiła drugą stopę. Nie widziałam jej twarzy, ale emocje wprost parowały z niej kiedy już podeszwy stóp dotknęły podłogi. I znowu wahanie, i zachęta ze strony mężczyzny, proszący wyraz oczu i cichy szept. Nie nachalny czy natrętny, ale po prostu wyszeptana prośba. Kiedy wsunęła stopę w sandałek i postawiła na nim zamarłam. A on najzwyczajniej w świecie z uniesioną nieznacznie głową, pewnym ruchem dłoni zapinał pasek. Napięcie mięśni brzucha ledwo zauważalne, naturalne. A t,o co wyrażała jego twarz tak trudno jest opisać, choć tak łatwo było to czuć. Przestał dla mnie istnieć świat wokoło, dziesiątki ludzi i ogrom papierosowego dymu, to wszystko przestało mieć znaczenie. To wszystko działo się we mnie. Adrenalina, endorfiny, przyspieszony oddech i podniecenie. Tak podniecenie, ale zupełnie inne od tego, które znam. To nie było moje podniecenie ale – jego. Tak, właśnie tak. Nie rozumiem tego, ale po prostu fizycznie odczuwałam jego emocje, jego doznania stawały się moimi. Kiedy patrzyłam na tę pełną ekstazy twarz doznawałam dziwnej przyjemności gdzieś wewnątrz.

To wręcz nie do wiary jak bardzo ten mężczyzna całym sobą chłonął tę niesamowita pieszczotę. Tak, nie waham się nazwać tego pieszczotą, widziałam jak reagował, czułam jak reagował. Jak oddawał swoją twarz i dłonie pod podeszwy butów. Jak z lubością przymykał oczy kiedy palce stóp muskały jego wargi, jak dotykały płatków uszu. To był niesamowity spektakl, przesycony fascynacją i podnieceniem. Ale ten stan nie dotyczył tylko tego mężczyzny. Ona – moja kochanka dała mi (i nie tylko mnie) pokaz niesamowitej przemiany. To, że dla nas obu to, co się działo było fascynujące to nie dziwi, wszak po raz pierwszy miałyśmy kontakt z taką sytuacją. Ale to jak ona zapadała się w przyjemności górowania nad całkowicie uległym jej mężczyzną było niemniejszą atrakcją. Także dla tych, dla których tramping to chleb powszedni. Z każdym krokiem czuła się coraz pewniej, coraz śmielej, z coraz większą przyjemnością unosiła stopę, zmieniała buty… Tak oni byli aktorami tej sztuki, którą my oglądaliśmy. Jeżeli dodać do tego kontakt wzrokowy między nimi dwojgiem to jest już kompletny obraz sytuacji. Oboje aż kipieli podnieceniem, w ich spojrzeniach przemykały błyskawice. Jego niemal niesłyszalny szept i jej śmiech, to wszystko mieszało się z gwarem wokoło, ale i odcinało się od niego.

Nigdy, przenigdy nie spodziewałam się, że coś takiego jak tramping może wywołać takie emocje, że może być źródłem podniecenia i przyjemności. Żadne zatrzymane w kadrze chwile nie są w stanie oddać tego czym może być tramping doświadczany na żywo. Nie pociąga mnie żeby tego zakosztować, ale przyjemność jaką miałam z możliwości uczestniczenia w czymś takim była niesamowita. A ona? Cóż, ona to uwielbia. Kiedy później, w samochodzie, opowiadała mi swoje wrażenia z każdego słowa wyzierała tęsknota za tymi doznaniami. Doznaniami tak jeszcze świeżymi, ale jednocześnie tak bardzo pożądanymi.

Brak komentarzy: