7 kwietnia 2006

Wielbiciel piękna uległości - Frederic Levar

Urodził się jakieś pięćdziesiąt lat temu, małej mieścinie w środkowej Francji. Dzieckiem będąc przeniósł się wraz z rodzicami do Holandii. Dziś Frederic Levar żyje w obu tych miejscach i w amsterdamskim mieszkaniu i w wiejskiej posiadłości francuskiej. Zawodowa działalność w reklamie i filmie stała się dopełnieniem fotograficznych ambicji. Pracował z fotografami, operatorami, spędzając tygodnie na patrzeniu im na ręce, jak wybierają obiektywy, rzeźbią światło w cieniach, budują kompozycje. W tym czasie on sam robił jedynie okazjonalne zdjęcia, fotografia nie była dziedziną, której się poświęcał w taki sposób jak obecnie. A dziś? Dziś nie wychodzi z domu bez aparatu. Bez względu na to czy przed oczyma ma francuskie krajobrazy czy amsterdamską noc.

Ale najciekawszy, moim zdaniem, jest ten okres jego pracy, kiedy pod wpływem swojej muzy odkrył nagość uległą. Fascynacja kombinacją zmysłowości i wulgarności pchnęła go w kierunku piękna zniewolenia. Zdjęcia o tej tematyce odbiegają od wszystkich o fetyszowej tematyce, jakie kiedykolwiek widziałam. Mają w sobie coś tajemniczego, są żywe, patrząc na nie mam wrażenie, że to pojedyncze kadry filmu. Kiedy widzę naprężone łańcuchy czuję ich ciężar i chłód, czuję ograniczenie jakie nakładają na ciało. Twardość stołu pod nagimi kolanami i ostrza wymuszające stąpanie na palcach. Piękno zniewolenia i oddania. I zmęczenie rozkoszą, bólem, upływającym czasem. Zmęczenie, nad którym nie sposób zapanować, dotyk nieuniknionego. Przepięknie uwieńczony na tych zdjęciach, na których nie widać nic innego poza fragmentami błogości i spokoju. Szczególnie polecam galerię Le diner oraz Behind the eyes.







Brak komentarzy: