15 kwietnia 2006

Wiosenna ślizgawka

Po raz pierwszy od nie wiem kiedy weszłam na czat. Z nudów. Musiałam wysiedzieć godzinki w biurze a nie bardzo miałam ochotę na robienie czegokolwiek poza sprawami najpilniejszymi. I ku mojemu zaskoczeniu natknęłam się na miłego rozmówcę na poziomie. Od słowa do słowa i doszliśmy do fetyszy. Nie udało mi się wymienić wszystkich moich słabości w tej materii ale w kilku miejscach, jak się okazało, potrafiliśmy mówić o tym samym. Powiem szczerze dawno nie miałam takiej przyjemności w rozmowie, a kiedy już zaczęliśmy wymieniać swoje postrzeganie noży to nie powiem zrobiło mi się całkiem miękki i mokro. No bo jak można inaczej zareagować na słowa, z których wyłania się delikatny różowy ślad ostrza na skórze, kiedy chłód stali przenosi się w kolejne warstwy skóry. Kiedy wiadomo, że nie można drgnąć żeby ostrze nie naruszyło ciągłości powierzchni skóry. I potem jeszcze parę innych tematów wspólnych. Żegnałam się z nieukrywanym żalem, bo chociaż nie był to klasyczny cyberek to jednak wystarczyło, żeby przemoczyć moje dżinsy na wylot.

Po powrocie do domu, w czasie obiadu, zdawałam Panu Mężu relację z rozmowy. Był widocznie zadowolony z mojego stanu. Bezpośrednio po posiłku sprawdził poziom kisielozy w majtkach i stwierdziwszy ślizgawkę w pełnym rozkwicie momentalnie wysłał mnie do sypialni. Nie powiem została użyta aż miło i Pan Mąż nie omieszkał wspomnieć o dobrych stronach czatowania. Z pewnym rozrzewnieniem wspominał czasy kiedy wstając od kompa z przychodziłam do Niego i łasząc się błagałam, żeby mnie zerżnął. Dawne czasy… wiosna 2004, już prawie zapomniałam jak wówczas każdą wolną chwilę spędzałam przy kompie z rozpalonymi do czerwoności policzkami. No cóż, z czasem wszystko mniej lub bardziej powszednieje. Ale jak widać wszystko zależy od rozmówcy, więc mam nadzieję, że z tym konkretnym jeszcze nie jedną przeprowadzę. W każdym razie i rozmowa przyjemna przed południem, i sex wyborny w ramach popołudniowej sjesty, i zapowiedziana na wieczór godzinka czy półtorej na fist. I czego chcieć więcej – piękny dzień.

Brak komentarzy: