23 września 2005

czas krawiec kulawy

Czas, jak to Czas krawiec kulawy
z chińskim wąsem suchotnik żwawy
Coraz to inne skrawki przed oczy mi kładzie
spoczywające w ponurej szufladzie.
Czarne, bure, zielone i wesołe w kratkę,
to zgrzebne szare płótno, to znów atlas gładki
Raz - coś błysło jak złotem
zamigotało zielonym klejnotem,
zatęczyło na zgięciu,
zachrzęściło w dotknięciu...
Więc krzyknęłam: "Ach! Z tego, z tego chcę mieć suknię!"
Lecz Czas, jak to Czas, zły krawiec tak pod nosem fuknie"
To sprzedane, do nieba - cała sztuka -
szczęśliwy, kto ten skrawek widział
-niech większego szczęścia nie szuka
- To rzekłszy, schował prędko próbkę do szuflady
a mnie pokazał sukno barwy - czekolady
MPJ


Cała prawda o życiu – łapać chwile szczęśliwe i nie wypuszczać ich z dłoni. Zacisnąć mocno palce, żeby nie przeciekały. Rozmienianie się na drobne? Nic z tych rzeczy. Z małych ziarenek piasku wielka pustynia jest złożona. Nie ma szans na duże szczęścia, na spektakularną losu odmianę? Więc poszukam małych błysków radości, niewielkich przyjemności, kamyków szczęścia. Jeśli odpowiednio dużo ich będzie to i naszyjnik z nich zrobić się da. Patrzę więc uważnie pod nogi, żeby przypadkiem któregoś nie rozdeptać przez nieuwagę. Czasami małe szczęścia są naprawdę maleńkie…

Brak komentarzy: