14 września 2005

Bdsmowy ekwipunek jako pierwsza pomoc

Jadąc na urlop z rodziną nie zabiera się ze sobą dobytku wskazującego na zainteresowania, choćby z tego względu, że trudno go upchnąć w miejscu niedostępnym dla dzieci (zwłaszcza kiedy śpi się za wszelką cenę czyli oddaje do dyspozycji dziecka całą kwaterę dla godziny snu…) Ale. Drobne elementy takiego ekwipunku potrafią uratować sytuację trzeba je tylko mieć ze sobą. Weźmy, dajmy na to, tak zwaną szybkozłączkę, która doskonale sprawdza się przy spinaniu skórzanych opasek, przypinaniu łańcuszków i temu podobnych. Otóż taka właśnie szybkozłączka uratowała mi, może nie życie, ale na pewno twarz i dzień podglądania ryb. Co zrobić gdy nieoczekiwanie pęka zapięcie kostiumu (daleko od domu), gdy nie ma ani drugiego kostiumu, ani igły z nitką, ani sklepu… Metodą podpatrzoną z reklam mentosa odłamuję drugą, nieuszkodzoną część zapięcia i spinam kostium… szybkozłączką. A co by było gdyby człowiek zamiast bdsm interesował się sklejaniem modeli samolotów na przykład? No klej do papieru (o ile zostałby spakowany!) nie na wiele by się przydał. Motto na dziś: sprzęta bdsmowe wyposażeniem apteczki pierwszej pomocy – nigdy nie wiadomo kiedy będziesz ich potrzebować.

Brak komentarzy: