25 września 2005

Epitafium

Tę kategorię powinnam chyba już zamknąć. Bo przecież i nardilwen - Płomieniowi oddana dziewczyna i Ruinar - Szkarłatny Płomień spłonęli w ogniu swojej namiętności. Spełnili, co było niemożliwe. Stojąc na ziemi dotknęli nieba i zaznali piekła. Nie mogą używać magii swoich słów, a ostatnio także słów innych pokazywać sobie nie mogą. Muszę pozwolić im odejść. Kolejny ze światów, który tworząc skazałam na zagładę. Ale warto było, warto było. Każde słowo jej wypowiedziane ustami było słowem zrodzonym w mojej duszy. Moimi był jej wyznaczone próby. I może tylko nie usunęłam się tak, jak powinnam była to uczynić. Ale to przeszłość. To rok, którego nie zapomnę. Teraz zaś pozwalam odejść tym dwojgu do świata ognia i mgły, gdzie nie będzie już przed nimi żadnej zasłony, gdzie dopełni się przeznaczenie. Stałam w wodzie, a słone moje łzy spływały obmywając ciało do słonego morza. Czyżby morza i oceany były tym miejscem, gdzie zbierają się wszystkie wypłakane łzy? Możliwe. Jeśli tak jest to zamknęłam cykl, wróciłam do początku. Bo przecież pierwsze moje łzy również po nagim spłynęły ciele, lecz do ziemi spłynęły. Tymi łzami, które spadając czyniły kręgi na wodzie pożegnałam ich oboje - ognistego Demona i kapłankę Jego. Ogień skąpany w wodzie, źdźbło trawy w morskiej toni. Ogień i Woda. Dwa przeciwstawne żywioły, które potrafiły stworzyć płomienny gejzer.

Brak komentarzy: