10 czerwca 2015

Aeric Meredith-Goujon



Aeric Meredith-Goujon -  jeszcze go oswajam i przyswajam bo niewątpliwie kontrowersyjne są jego prace. Poza modą i portretami fotografuje taniec i przedstawienia exnowojorczyk przede wszystkim uwiecznia ciało w ruchu, ciało w spoczynku bezpośrednio po aktywności. Nie stroni od uwieczniania scen aktów seksualnych, których dynamikę podkreśla nieostrością wywołaną ruchem obiektywu. Często obrazy balansują na granicy kiczu ale kilka przyprawiło mnie o szybsze bicie serca.

Linia życia. Najdelikatniejsze z powiązań, nawet nie kruche a jedynie ulotne. Wystarczy odrobinę silniejszy oddech żeby zburzyć tę idealną równowagę. Krople rosy na pajęczynie lecz czy wytrwaliby w bezruchu aż tyle czasu? Przepiękna kompozycja, tchnąca optymizmem, pachnąca wonią pieszczot.


W tym obliczu mogę się zatracić, wpatrując się w linię brwi i ust oraz zamglone oczy. Nie sposób z nich wyczytać co przeżyła, wzrok utkwiony w przestrzeni, niewidzące oczy. Rozchylone wargi może szepczące, może proszące, a może po prostu odpoczywające. Spokój ale spokój podszyty rozedrganiem. Zmęczenie. A może oczekiwanie. 


Niepokojąco mokra, trochę brudna, wręcz nasuwa się słowo zużyta. A wszystko skąpane w promieniach słońca. Promieniach, które wysuszą i przywrócą do życia. Dla jednych osią kompozycji będzie obcas, dla innych łagodna linia pośladka i uda. Ktoś dostrzeże przede wszystkim pierś. To, co przyciąga mój wzrok i hipnotyzuje to usta. Wycofane, rozchylone, oczekujące.


Tajemnicza konstrukcja z materii, plątanina skrawków jedwabiu, która nie chroni, nie osłania, nie zakrywa. Znak zapytania który spłynąć z najdalszych wilgotnych miejsc. Uchwycony w czasie przegranej walki z grawitacją ale wciąż nieskalany.


Cudowność dotyku, subtelnego i kojącego. Nie ważne co te palce uczyniły przed chwilą, do którego nieba lub piekła zawiodły kochankę. Teraz można im tylko podziękować pocałunkiem i wnętrzem ust.


Rozkołysanie kroku, blask roztaczany wokół. Odchodzi. Nie zważając na wszystko dookoła. Umyka palcom i spojrzeniu. Kobieta. Ona jedna potrafi odejść, tak po prostu wstać i wyjść. Bez słowa, bez spojrzenia, odziana jedynie w swoją godność. 


I finnale grande – szarpnięte spazmatycznie ciało, które zastyga te kilkanaście centymetrów nad podłożem. Mięśnie napięte, zdławiony krzyk. Umęczenie rozkoszą.


Brak komentarzy: