Przegląd tekstów własnych uprawiam, pod katem ich drugiego
życia. I im dalej tym mam więcej wątpliwości. Są takie, w których nie
zmieniłabym ani słowa (no może jakąś interpunkcję czy literówkę) ale są takie,
które się nie dają czytać. Dziś się nie dają czytać. Infantylne. Owszem,
wówczas odpowiadały konkretnemu stanowi ducha ale dziś nie użyłabym niektórych
fraz choćby mnie końmi ciągano. Może wszystko ma swój czas i miejsce i
odgrzewane nie smakuje jak świeże. Niekonwencjonalne (jeśli można użyć takiego
słowa w odniesieniu do przedmiotu zapisków) ujęcie tematu jest nawet i dziś
zabawne i ciekawe, ale niektóre elementy narracji – brrrrr. Udanych
rewitalizacji jest niewiele. Stare teksty należy chyba zostawić tam, gdzie i
kiedy powstały. A zamiast tego bryknąć na nura :)
17 czerwca 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz