26 grudnia 2009

Smak miodu


Salwa al-Nu'ajmi

Z cała pewnością książka jest inna niż można się tego spodziewać. To, co zaskakuje i uwodzi od pierwszej linijki to język – ciepły, subtelny, zmysłowy, kobiecy. Niedopowiedzenia, słowa, które zawisły gdzieś pomiędzy myślą o brzmieniem. Historie opowiedziane słowem ale i obrazem, szczególnie tym, który staje się wytworem wyobraźni.

Tematem książki są książki, a dokładnie teksty, a jeszcze bardziej dokładnie stare arabskie teksty traktujące o sztuce miłosnej. Wytrawne i tajemnicze. A wszystko wplecione w losy innych osób, historii miłosnych a przy tym wpasowane w realia dwudziestego pierwszego wieku. Oto bowiem autorka przygotowuje wystąpienie na konferencji poświęconej starożytnym tekstom miłosnym. Jest tu i walka wewnętrzna z przyznaniem się przed samą sobą do fascynacji tematem, jest i poszukiwanie tekstów źródłowych, ich zgłębianie i interpretacja. A na koniec rozczarowanie spowodowane tym, że jednak Ares zwycięża Erosa. Oto bowiem ze względów bezpieczeństwa, na skutek zdarzeń z jedenastego września konferencja nie dochodzi do skutku.

W treści książki pięknie nakreślona jest postać Myśliciela – kochanka, przewodnika, przyjaciela, mężczyzny. Postaci niemal metafizycznej, możliwe, że fikcyjnej ale jednocześnie takiej, która w bardzo silny sposób odcisnęła się na życiu narratorki.


To, co trochę rozczarowuje to stosunkowo mała ilość cytatów z oryginalnych tekstów. Nie będę ukrywać, że właśnie na nie nabrałam apetytu czytając zapowiedzi książki. Rozczarowani będą zapewne ci, którzy w Smaku miodu szukają obrazoburczych i perwersyjnych opisów wyuzdanych orgii rodem ze wschodnich haremów. Nic z tych rzeczy. Więcej tu aluzji i sugestii niż rzeczywistych opisów. I to właśnie czyni tę książkę wyjątkowo pociągającą. Subtelne takty erotyki a nie drapieżne akordy porno. Książka zdecydowanie dla koneserów i badaczy słowa erotycznego, wymagająca niezmąconego umysłu i odpowiednich warunków na lekturę.

Brak komentarzy: