8 września 2006

Scott Murdoch i krople bursztynu

Osiadły w Toronto wolny strzelec fotografujący zarówno w technologii analogowej jak i cyfrowej. Początkowo hobby, później pasja a na końcu zawód. Szczęśliwy człowiek robi w życiu to, co lubi. Preferuje zdjęcia poza studiem, na łonie przyrody ale i w świetle studyjnych lamp potrafi wykreować interesujące obrazy - Scott Murdoch.

Zresztą wystarczy spojrzeć na delikatne zapiski kroplami miodu, rozlewającego się w cienkie strumyczki. Patrząc na te zdjęcia niemal słyszę odgłos kropli upadającej na skórę i obejmującą swoim dotykiem jak największą powierzchnię. Aksamitny dotyk przesuwający się po skórze i wywołujący dreszcz. Ciekłe, lepkie coś tulące się w zakamarkach ciała, żeby w końcu eksplodować niepohamowaną falą rozkoszy. Zalewając całkowicie najbardziej strzeżone intymności. I ten unoszący się w powietrzu zapach lata, śpiew pszczół, które znosiły pyłek dla tej jednej chwili – erupcji pożądania zatrzymanego w szklącym się bursztynowym, płynnym dziele natury. Czyż nie byłoby pięknie zachować taki właśnie obiekt w bursztynowej bryłce i zachwycać się nim jak dziś zachwycamy się doskonale zachowanymi owadami?




Brak komentarzy: