20 września 2006

Ochotę mam...

Na całą masę sexu mam apetyt. Takiego bez patrzenia na zegarek czy zdążę złapać za dwie godziny snu przed wyjściem do pracy. I nocny wypad do kina. Wszystko byle tylko nic nie rozpraszało, byle skupić się na przyjemnościach cielesnych i zdławić oddech gdzieś głęboko w gardle. A zamiast niego oddychać krzykiem. Stąpam po schodach rzeczywistości, twardych i nieprzystępnych. Wyszarpuję z jej łona okruchy – symbole moich porażek i sukcesów. Zatracam pierwotność popędów. Nie potrafię sobie przypomnieć kiedy kochałam się w trawie, nie skoszonej kołysanej wiatrem trawie. Może nigdy się tak nie kochałam? Nie pamiętam rozgrzanego smaku źdźbła zboża rozgryzanego wyschniętymi wargami. Kochać się w złocistych objęciach niewysokiej, dojrzałej pszenicy. Na to mam ochotę. I nagą kąpiel w jeziorze. I las w księżycowej poświacie. Coś się budzi we mnie. Nie wiem tylko sentymentalna romantyczka czy wiedźma.

A może to właśnie są pierwotne instynkty? Te pogańskie rytuały, to uwielbienie dla natury? Może właśnie tego mi trzeba? Najbardziej naturalnych zachowań zapisanych gdzieś w genach. A może brakuje mi bycia w Nieświecie? Może ciągnie mnie na skraj pradawnej puszczy, do kręgu ognia? Do obcowania z Ognistopalcym. Niewątpliwie tego mi brak – tarzania się w słowach i bycia w Nieświecie. Słów, rozmów, dialogu przez gwiazdy... Wyciągnięcia ręki w mrok, żeby poczuć to, co niecielesne. Ciepła płomieni, zapachu karmelu, kołysanki głosu. Ciekawe, że nie latem, ale właśnie jesienią mnie to dopada, jak depresja. Przewertowałam archiwum. Ten świat zaczął się tworzyć trzeciego września dwutysięcznego czwartego roku. Piękny czas, piękne wspomnienia. I piękne były i Świat i Nieświat, który tworzyliśmy. Upojne noce pod woalem słów, gwiazdy nad głową i potoki wzruszenia. Uwielbiałam tamte dni, dziś mi ich trochę brakuje.

===========

margoo mab35@interia.pl2006-09-22 23:28:48 213.227.72.36
fantastyczny klimat

Brak komentarzy: