7 września 2006

Trzy kobiety

Już wiem dlaczego nałogowi niewierni i kochankowie miewają koszmary, których wszystkie ich kobiety/ mężczyźnie spotykają się w jednym czasie i jednym miejscu. Doświadczyłam namiastki takiego czegoś. Co prawda była w tej komfortowej sytuacji, że poza moją osoba każda z nich miała inny obiekt zainteresowania, ale… No właśnie. Zdarzył się moment, kiedy poczułam na pośladkach dwie dłonie. W tej samej chwili. Dłonie należące do dwóch różnych osób. Konsternacja. Co ja poradzę, że mam słabość do kobiet. I chociaż z każdą z nich łączy mnie zupełnie inny rodzaj relacji, a obszar aktywności każdej z nich jest odmienny to jednak poczułam się nieswojo.

Mrauuu na samo wspomnienie dotyku warg robi mi się miękko i słodko. Uwielbiam kobiece usta. Natarczywe i delikatne, miękkie i soczyste, zachłanne i niedostępne. Pocałunek kobiety jedynym w swoim rodzaju jest aktem. Jakże różnym od męskich ust dotyku. Mogłabym je całować pół nocy, a może i całą gdyby tylko wypadało. Kocham e kobietach ekshibicjonizm, świadomy, dojrzały ekshibicjonizm kobiecości. Bezwstyd. To jak przekroczenie Rubikonu, po którym można już tylko sycić zmysły smakiem, zapachem, dotykiem zapominając o całym świecie.

Hedonistko moja wytęskniona gdzie jesteś? Pragnę zatopić usta w zgięciu twojego łokcia, dotykiem warg na płatku ucha sprowadzić dreszcz, zatopić zęby w karku. A potem otworzyć cię jak owoc pełen wonnego soku i chłeptać zachłannie chcąc ugasić żądzę. Czysta żywa przyjemność… nie mów, że nie masz na to ochoty.

Brak komentarzy: