15 sierpnia 2011

Wakacje za pięć dwunasta

Jesień za oknami, mokrość i komarowatość aż mdli. A mnie w głowie dwa tysiące kilometrów, ciepła plaża, soczyście marynistyczny widoczek z tarasu, puszczanie bąbelków w morskim parku i to, co Córex nazywa szwendaniem się po ruderach czyli mniej lub bardziej znane starożytne ruiny. Innymi słowy pakowanie i szykowanie w toku bo urlop zbliża się wielkimi krokami. Inne morze, inny kraj ale mam nadzieję, że zakręci nam w głowach jak wybrzeże Adriatyku, które niechętnie ale jednak odpuszczam latoś.

Do trzech razy sztuka i jeśli tym razem nie uda się połączyć plażo-zwiedzania z nuraniem to więcej na rodzinny urlop nie pakuję szpeju (w końcu to dwadzieścia kilo sprzętu i to całkiem gabarytowego).

W ramach testowania różnych ciekawostek potencjalnie użytecznych w warunkach turystycznych w tym sezonie na tapecie trzymadełko do flaszki z wodą. Testy w warunkach domowych dowodzą, że patent może być trafiony. Konstrukcja prosta do bólu – kawałek taśmy zakończony karabińczykiem z jednej strony i elastycznym, gumowym czymś z dziurką, w której zawiesza się butelką z drugiej. Pasuje do tych ze standardową szerokością korka. Jak się sprawdza w użyciu czas pokaże a wygląda tak:


9 sierpnia 2011

Georges Bataille

„Moralność to zgrzybiałość”

Georges Bataille

I tym optymistycznym akcentem rozpoczynam poszukiwania niemoralnego stroju, który z wielką przyjemnością obnosić zamierzam w niemoralnym towarzystwie i takim właśnie klimacie. I tylko kciuki trzymać należy, żeby nie przyszło się obejść smakiem. Hmm a może tak na wszelki wypadek ułożyć plan B.

8 sierpnia 2011

Jej wysokość Impra

Dublińska ziemia odpuszczona będzie. Na warszawskiej nic się nie dzieje (bo GLAMowych nieszczęść nawet do kategorii baaaardzo słabych imprez klimatycznych zaliczać nie będę). Wszystko wskazuje na to, że wyskok na pyry z gzikiem się zmaterializuje. Dlaczego tam? Hmm – przez rok przyglądałam się poczynaniom i postanowiłam dać im szansę. Co prawda poznański Festiwal Nienormalni nie należał do udanych więc cień niejaki padł na miasto. Ale to wszak stare dzieje i ekipa całkiem inna. Ubiegłoroczna Elektrostymulacja była głównie sukcesem marketingowym i PRowym. Pożyjemy zobaczymy – w najgorszym wypadku będąc poszukamy innego miejsca jeśli Elektrownia nam nie podejdzie. W końcu nie ważne gdzie – ważne z kim, a grupka jest znana-zgrana-zabawowa.

Innymi słowy

6 sierpnia 2011

Służbowo czy jakoś tak

Jest czas udręki i jest czas detoxu. A potem przychodzi spokój. Formalnie dwa, praktycznie trzy miesiące resetu. To najdłuższa przerwa zawodowa jaką sobie zafundowałam od 1990. Ale po dwudziestu paru latach zwykła wymiana płynów ustrojowych nie wystarcza do pracy na pełnej mocy.

Słodkie nieróbstwo zawodowe. Żadnych podatków i raportów. Zero list płac i audytów. Izolatka. Zakaz zbliżania. I duuuużo wody żeby wypłukać toksyny z krwioobiegu.

Ale po prawdzie to po dwóch miesiącach miałam dość. I zaczęłam nawet wyczekiwać tego pierwszego dnia w ‘nowej szkole’. Kontrolowana przerwa ma swoje dobre strony. Przede wszystkim dlatego, że dokładnie wiadomo ile potrwa oraz kiedy i jak się zakończy.

Nowi ludzie. Hmm straszliwie młodzi. Ale co mi tam – zawsze to jakieś potencjalne dusze do zdeprawowania ;). Dwa najistotniejsze elementy zostały zaimplementowane: w strukturze jest główna księgowa co znacząco wpływa na mój komfort pracy a w przedsiębiorstwie obowiązują określone godziny pracy. Ergo – w niektórych knajpkach już mnie znają – nie pamiętam kiedy miałam czas żeby od późnego popołudnia do późnego wieczora udzielać się towarzysko dwa-trzy razy w tygodniu. Całkiem miłe to.

Generalnie cieszy mnie uczestniczenie w życiu organizacji rozumianym jako relacje z ludźmi a nie tylko rycie w cyferkach i takie modelowanie rzeczywistością, że duże było jeszcze większe. No to czas zaplanować kalendarium na resztę roku…