29 listopada 2006

Seksowna bielizna z kieszonką na... iPoda

Najmniejszy iPod może być noszony seksowniej. Serwis TheSexySociety.com oferuje ciekawą bieliznę. Czarna i koronkowa z różową wstążką otrzymała specjalną kieszonkę dla odtwarzacza iPod Nano od Apple (choć i inne z pewnością będą pasować), ozdobioną różową kokardką. Dobrze ukryta pod wierzchnią odzieżą kieszonka służyć może także do przechowywania innych ważnych drobiazgów. W razie konieczności kieszonka może być odłączona od majtek. Cena tego interesującego gadżetu to niecałe 13 dolarów. Poniżej możecie zobaczyć go w pełnej krasie na fotografiach. Ciekawe czy za interesującym pomysłem i świetną prezencją (przynajmniej na tej modelce ) idzie również wygoda?

Auta do...sexu


Cenione za niezawodność i przestronną kabinę kombi marki Volvo zostało uznane w ankiecie brytyjskiej firmy ubezpieczeniowej Yesinsurance Services Limited za najlepsze miejsce na czterech kółkach, w którym można uprawiać seks.


Na podstawie opinii zebranych od 4 tys. osób powstał ranking dziesięciu najlepszych aut w tej kategorii:

1. Volvo kombi

2. Mercedes Benz Sprinter

3. Volkswagen Camper

4. BMW 3 sedan

5. Ford Escort

6. Audi TT

7. Land Rover Discovery

8. Porsche Carrera

9. Volkswagen Golf

10. Ford Focus


Jeśli chodzi o Volvo, Sprintera czy Campera to mogę się zgodzić w pełni, ale co tam robi Audi TT czy Porsche Carrera?. No chyba, że ze względu na sex tantryczny... albo w charakterze wabika na sex bo o komforcie we wnetrzu to raczej nie ma mowy

28 listopada 2006

Nieosiągalne = pożądane?

Wydawać się może, że znam siebie na wylot, ale to tylko złudzenie. Sama siebie potrafię zaskoczyć, a raczej zaskakują mnie własne reakcje. W krótkich żołnierskich słowach można powiedzieć tak – poznałam geja, którego mam ochotę bzyknąć. No dobra wersja pełna jest trochę bardziej obfita w szczegóły. Rzeczony jest kolegą z pracy i coming out ma już za sobą. Generalnie z punktu widzenia fizjonomii nie jest to typ faceta, na którym zawiesiłabym oko, ale w tym konkretnym wypadku został on sklasyfikowany przez mój umysł, jako potencjalnie atrakcyjny partner seksualny. I zastanawiam się na ile świadomość tego, że kobieta nie znajduje się w sferze jego zainteresowań wywołała to moje zainteresowanie.

Nie, żebym miała na celu ‘nawracanie’ go czy coś w tym rodzaju. Po prostu zastanawiam się, czy przypadkiem nie jest tak, że jego nieosiągalność wywołana preferencjami nie stała się przypadkiem swoistym katalizatorem pociągu seksualnego. Jak w klasycznym przykładzie z mikroekonomii – dobra rzadkie stają się dobrami pożądanymi. Jeśli odrzucę motywy nawracania i ciekawości (jak to jest bzyknąć geja) to zostaje tylko pożądanie w czystej formie. Zaspakajać go nie zamierzam (pożądania znaczy), ale zastanawiam się jakie jeszcze ten mój pokręcony rozumek wygeneruje mi pomysły. Wiem jedno - jest nieobliczalny i za to właśnie go kocham. Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga - umysłem

===========

mychowe-pielesze 2006-12-02 23:09:12 81.190.240.168
Eee, czyli lubisz walczyć o coś nieosiągalnego..Zwą Ciebie zdobywczynią? ;)

27 listopada 2006

Chce mi się chcieć

Powoli nadciąga stabilizacja. W każdym razie w zakresie przedmiotów codziennego użytku, rytuałów, przyzwyczajeń. Znowu mogę leżeć w wannie z książką, znowu mogę zabrać lapcika do łóżka, a droga z domu do pracy i z powrotem daje się pokonywać na autopilocie. Niby niewiele, a jednak potrafi poprawić nastrój. Cieszy mnie to, że ciągły kołowrotek w pracy odrywa mnie od codzienności, że moje propozycje są akceptowane (i chociaż przysparzają mi dużo pracy to dają też ogromną satysfakcję). W końcu czuję się współzarządzającą przedsiębiorstwem a nie tylko biernym wykonawcą poleceń, których logika, jeśli była, była mi obca.Restrukturyzacja, rekrutacja, reorganizacja oraz inne sprawy na er, czyli krótko mówiąc rewolucja, która nie pozwala zgnuśnieć. Przez ostatni miesiąc zrobiłam więcej niż przez poprzednie pół roku. Znowu mogę powiedzieć, że kocham podatki, że śledzenie zmian w przepisach i znajdywanie nowatorskich sposobów ich skonsumowania sprawia mi frajdę. Dlatego, że ludzie, do których mówię widzą efekt, jaki można uzyskać będąc bogatszym o tę wiedzę. I chociaż wracam zmęczona i wyeksploatowana fizycznie to chce mi się chcieć. I mam nadzieję, że stan ten utrzyma się jeszcze długo. Fakt, że mam mniej czasu na przyjemności, że przychodzi mi podejmować decyzję – sen czy sex, ale cóż nikt nie jest doskonały.

25 listopada 2006

Nowe

Nowa praca, nowe wyzwania, nowi ludzie. No właśnie – nowi ludzie. Dawno już nie poznałam takiej ilości nowych ludzi za jednym zamachem. A jeszcze dawniej, jeśli spojrzeć na ich różnorodność. Może to te parę lat różnicy sprawia, że są bardziej otwarci, bardziej spontaniczni i mniej purytańscy. Nie, żeby przywitali mnie orgią, ale nie mam problemów komunikacyjnych a i językiem tym samym rozmawiamy.

Faktem jest, że niemal od ręki dostałam rozwiązanie, dzięki któremu mogłabym odtworzyć zasoby fotograficzne (a w każdym razie dobry serwer z porządnym transferem). Zresztą nie tylko z tej strony spotkałam wyciągniętą pomocną dłoń. Tak, że przy pewnym nakładzie pracy w ważnych dla mnie miejscach pokażą się znowu ciała i rysunki, a nie tylko smętne napisy ‘image’.

Ale nowe to nie tylko dobrodziejstwa, jest tez łyżka dziegciu. No, bo jak człowiek przepracował naście lat na systemach klasy ERP, które miały wielowymiarowa analitykę a teraz zderzyła się z czymś nieznośnie płaskim to raczej trudno będzie zautomatyzować raportowanie. A nie bardzo mi się uśmiecha powielanie ewidencji w ‘ekselszitach’. I oczywiście okazuje się, że to co jest wielowymiarowe to jest kobyłą użyteczna w korporacji ale ceną wdrożenia zabijające nieduże przedsiębiorstwo. A ja już dokładnie wiem co trzeba tam zrobić, wiem jak. Tylko nie mam na czym. Dajcie mi system, który będzie chociaż czterowymiarowy a już sobie poradzę. Wierzyć się nie chce, że nie ma w tym kraju produktu, który mógłby to obsłużyć (bo SUN, SAP i IFS to zdecydowanie za duży kaliber) no i do tego fakt, że liczba stanowisk będzie mniejsza niż dziesięć. No, ale nie tracę nadziei, może jednak coś takiego się znajdzie.

==============

loczek 2006-11-30 07:33:54 83.17.8.226
A zapoznaj się z produktami firmy MACROSOFT z Wawy (nie mylić z MICROSOFT).

23 listopada 2006

Photobucket.com

Wredoty zbanowały mi konto. I na dodatek nie chcą oddać zasobów. Cholera - wieki całe zajmie mi odtworzenie całego archiwum z fotografiami. Królestwo za serwer zarządzany przez normalnych ludzi! Gdziekolwiek by on nie był. Takich, dla których akt artystyczny czy grafika to sztuka. France jedne przez półtora roku spokój a potem nagle bum. Wściec się można.

22 listopada 2006

Ciasteczko

Mam w biurze dwudziestoparoletnią Dziewczynkę, na którą cieknie mi ślinka. Zwłaszcza kiedy wpada do pokoju, żeby się przywitać. Nosi zdecydowanie za luźne spodnie, które niemal zsuwają się z bioder odsłaniając cholernie apetyczny brzuszek. Drobniutka laleczka o wiecznie uśmiechniętej buzi. Oj, muszę mieć się na baczności, żeby nie polizać tego słodkiego ciałka. I pomyśleć, że przez większość dnia jest tuż obok, na wyciągnięcie dłoni, w zasięgu głosu. Najchętniej posadziłabym ją na recepcyjnej ladzie z szeroko rozchylonymi udami, żeby móc ją smakować. Albo zabrać do domu i poprosić Pana Męża o piękne opakowanie sznurkami. Wyglądałaby perfekcyjnie rozciągnięta na bambusach - otwarta i ciepła, bezbronna przed moim językiem. Mam ochotę ją zjeść. Po prostu. Dla własnej egoistycznej przyjemności smakowania kobiety. Obserwują ja i tak sobie zakładam, że kiedy spodnie zsuną się jej na tyle nisko, że wyjrzy z za nich wzgórek to ją wtedy zjem. Zamlaskam językiem. Mam na nią ochotę. Najlepiej w biurze, pod nosem całej reszty. Mniam
===========

mychowe-pielesze 2006-12-02 23:13:06 81.190.240.168
Urzeczywistniłaś kiedyś swoje fantazje? :)

Paula 2006-11-26 17:29:11 85.89.175.6
Hmmmm.... nie powiem, chcialabym byc na jej miejscu:)

Joker 2006-11-24 01:23:20 212.2.100.186
Trzymaj język za zębami.........

21 listopada 2006

Dla tych, którzy pierwszy raz… czyli sznurki od kuchni

O wiązaniu można dużo (nie powiem, że bez końca, ale prawie) ale nie ma sensu powtarzać tego, w co ktoś już włożył sporo pracy, lepiej będzie jeśli wyrażę uznanie kierując tam zainteresowanych. Na przystawkę powiedzmy mała porcja teorii czyli Historia Shibari oraz Shibari - Japońska sztuka wiązania.

Co do samego wiązania to oczywiście ile osób tyle preferencji co do sznurka. Są jednak pewne kwestie bezsporne, co do których wszyscy są zgodni. Sznurek do wiązania statycznego nie może mieć mniej niż 6mm grubości. Do codziennego użytkowania polecam bawełniany miękki lub polipropylenowy z rdzeniem. Owszem ortodoksi zapewne wybiorą konopny lub lniano-konopny, ale… W zależności od rodzaju więzów, które są zakładane linki mają to do siebie, że pochłaniają płyny ustrojowe, a co za tym idzie zasady higieny nakazuje ze uprać. O ile nie nastręcza to większych problemów w przypadku bawełny i polipropylenu o tyle konopie w formie sznurka nie za dobrze znoszą pranie. Owszem taki sznurek wygląda, w szczególności na fotografii artystycznej, atrakcyjniej, ale jako przedmiot codziennego użytku jest mało efektywny. Może to odstępstwo od klasyki, ale to się nazywa przystosowanie. Linka o grubości 6mm pozwala na swobodne wiązanie zarówno całej postaci jaki i samych kończyn, nadaje się także do wiązania piersi. Mniejsze średnice przy silnych więzach mogą powodować zbyt silne upośledzenie krążenia.

Wszystko jest dobrze tak długo, jak długo wiązanie odbywa się bez obciążenia ciężarem ciała. Sznurek do podwieszania oraz wszelkich wiązań asymetrycznych z pojedynczym punktem podparcia powinien nieć grubość 8mm. Tu jednak odradzam miękkie bawełniane sznurki ze względu na ich tendencję do wyciągania się, a przez to zmniejszania grubości. I znowu dla ortodoksów konopie, dla ludzi dwudziestego pierwszego wieku – polipropylen z rdzeniem. Ciągle pozostaję przy podwieszaniu polegającym na założeniu więzów z podparcie i usunięciem podparcia lub podwieszaniu sekwencyjnym (sukcesywne dowiązywanie kończyn, wykorzystujące podparcie naturalne przez kończyny). Jeżeli jednak ktoś miałby pomysł, żeby założyć więzy na podłodze a następnie podciągnąć związaną osobę na bloczku niech zaopatrzy się w parę metrów statycznej liny wspinaczkowej z zawiązanym na jej końcu spawanym stalowym kółkiem. Wspomniana wyżej lina polipropylenowa z rdzeniem rozciągnie (sprawdzone osobiście) i nawet w połączeniu z bloczkiem potrafi niepotrzebnie zmęczyć podnoszącego.

Na mojej liście dostarczycieli sznurków są:
Lin-Sznur SC. Zakład powroźniczy, Warszawa, pl. Grzybowski 10 lok.5
Polkamex. Sklep z taśmami, linami i sznurami, Warszawa, Śniadeckich 12/16
PasGALA, hurtownia, Warszawa, Mińska 25

W charakterze deseru małe warsztaty z podstawowych sznurowań w formie obrazkowo-literowej.

20 listopada 2006

Leone Frollo

Leone Frollo - najbardziej znany ze swoich pin-up girls. Dla mnie ktoś, kto sposobem trzymania ołówka kreślącego linie, czy pędzla rozlewającego plamy akwareli zadał kłam najbardziej stereotypowemu wizerunkowi kobiety dominującej. W jego pracach na próżno szukać dominy odzianej w skórę czy połyskliwa lackę. Owszem trzymają częstokroć w dłoniach atrybuty władzy, ale zestawione z miękkością linii ubiorów, falującymi włosami, drobnymi loczkami i całą tą władczą kobiecością, jaką tylko Dominy przez duże D potrafią emanować. Kobiety, w większości, ubrane. A jeśli odsłaniają zakamarki swoich intymności robią to tak uroczo, że nie sposób się oprzeć. I nie wiadomo na co patrzeć na detale czy na całość, na smukłe i subtelne palce trzymające pejcz czy może na delikatne jak mgła kędziorki na łonie.







Doskonałe kompozycje kobieco-kobiece, w których nie wiadomo, co bardziej urzekające – uosobienie uległości czy uosobienie władzy. A wszystko to w subtelnych pastelowych barwach, które podkreślają i kształty, i atmosferę, i potęgują podniecenie.





Ale i uległość wobec mężczyzny potrafi doskonale odmalować - nie pokazując twarzy żadnego z bohaterów sceny. Przesycona erotyzmem scena, którą śmiało można uznać za klasykę! I nie ważne kto stoi a kto siedzi, nie mozna mieć najmniejszych nawet obiekcji kto jest kim w tej scenie.


I nawet niewinny portrecik został wyposażony w klimatyczny dodatek - wytęż wzrok i znajdź ten szczegół

=============

godisblack godisblack@gazeta.pl2006-11-21 09:29:45 194.50.123.12
Hmmm, te dwuosobowe przedstawiają się zdecydowanie bardziej interesująco. Nie ma to jak ciekawa interakcja!

Kiedy impreza?

No właśnie – kiedy? To pytanie pojawia się dość często. I od tych, którzy byli i od tych, którzy nie byli a mają apetyt. I sama już mam ochotę żeby się zaczęło dziać. Bo wygląda na to, że już większość organizatorów grzeje silniki i na ‘stand by’ wyczekuje. Impreza! Impreza! Impreza! – słyszę jak neurony skandują w mojej głowie. Najlepiej jeszcze taka całkiem na maxa, gdzie granica między sceną a publicznością nie istnieje. Totalny matrix mi się marzy, zupełnie inny świat, taki dla niegrzecznych dziewczynek i równie niegrzecznych chłopców. Szalona noc, która znowu pozwoli kilka tygodni żyć na adrenalinie. Impreza! Impreza! Nawet palce same stukają. I chyba mam na nią na tyle dużą ochotę, że rozważam dopuszczenie sponsora. Tyle tylko, że byłby to bardzo specyficzny krok, a i brzemienny w skutkach mógłby być! No, ale kto nie ryzykuje ten w kozie nie siedzi.

17 listopada 2006

Z mroku patrzy na mnie

Z mroku wyłoniła się kształt. Kształt, który mógł zwiastować tylko jedno - spotkanie w mroku. W nikłym blasku, który jedynie umysł zachłannie pragnący bliskośći potrafi wykrzesać. Blasku, który w kręgi płomienne układa się, drogę wskazując. Pragnę zamknął powieki i wejść w mrok. Otulona niebytem-nieświatem przekroczyć krąg płomieni. Ten sam, który kiedyś zawiódł mnie na łakę pełną kwiatów. Ten sam, z którego wyszłam na urwisko. Ten sam, w którym taniec w płonieniach tańce dla Płomienia był.

Są rzeczy, są sprawy, są słowa, które mogły zmienić historię. I zmieniły - choć inaczej niż było przewidziane. Tych słów pragnę. Kiedy otwarty ogień wije się na moich oczach, kiedy płomienie pełgając palącym oddechem liżą skórę. Znów ogień w samym środku domostwa. Jak przeznaczenie albo jak piętno. Nakarmić go kroplą mnie samej. Pozwolić żyć marzeniu jedną chwilę, zanim z cichym sykiem zmieni się z ulotności w rzeczywistość. Na wyciągnięcie dłoni, w mroku jest Płomień. Szkarłatny Płomień.

16 listopada 2006

Sex i sen

Jest coś, co ostatnio bardzo się zmieniło w moim postrzeganiu tego, co ‘po’. Stereotypowo zwykło się uważać, że mężczyźni po sexie, przysłowiowo, odwracają się plecami i zasypiają. I faktycznie dość często mogłam stwierdzić całkiem realne podstawy do wytworzenia się takiego stanu rzeczy. Tym bardziej, że moja aktywność zdecydowanie wzrastała i nie w głowie było mi spanie. Jakaś extra energia, która zostawała po przyjemności orgazmu, energia, która mnie rozpierała i zmuszała do działania. Taki całkiem nakręcający kop. A od jakieś czasu zaobserwowałam, że stan ‘po’ jest zgoła odmienny.

Orgazm rozlewa się po ciele jak kieliszek wina i jak wino szumieć w głowie zaczyna. Rozleniwienie rozpełza się aż po końce palców, spowalnia reakcje, zamyka powieki. Dokładnie tak, obraz staje się lekko nieostry, rozmazuje się, rozpływa. Ciężka, nagle, głowa tylko szuka czegoś, na czym mogłaby spocząć. Stan odpływającej świadomości. Uwielbiam ten stan. Zasypiam niemal natychmiast, z ciepłym jeszcze wspomnieniem rozkoszy. To nawet nie jest sen, to coś na pograniczu jawy i snu. Jakaś niepojęta, przedziwna kontynuacja. Jakbym zamykając powieki powracała w wymiar, w obraz, w świat, który powstał w momencie apogeum przyjemności.I rzeczywiście ten sen jest inny. Trochę jak oglądany film z własnej przyjemności, w nieco zwolnionym tempie. Takie smakowanie świeżych doznań po raz wtóry - replay z orgazmu.

============

kidori 2006-11-17 16:12:04 80.53.52.54 10.71.1.97
pięknie opisane w słowa odwracanie sie plecami :P

15 listopada 2006

Chętka

Ochotę na imprezę mam. Przewietrzyć parę odjechanych ciuchów. Z ludźmi się spotkać, pogadać, nad pokazami popracować. A tu do imprezy daleko. No, bo to przecież koniec listopada za pasem, potem nastroje świąteczno-sylwestrowo-feriowe. Towarzystwo się rozjedzie i porażka gotowa. Wersja imprezy sylwestrowej była dość kusząca, ale jak wykazała rzeczywistość za późno nań było. Ale w przyszłym roku – kto wie, kto wie.

14 listopada 2006

Erich von Gotha

Niemiecki rysownik, najczęściej kojarzony z komiksami dla dorosłych. Nie stroni od perwersyjnych scen i tematów. Ale potrafi także zrobić coś w duchu obrazów Toulouse-Loutrec. Czyż nie jest to obraz przesyconego lubieżną rozpusta Paryża? Falbanki, koronki, pończochy i wszechobecna swoboda. Nie wiadomo gdzie kończy się scena a gdzie zaczyna widownia. Nie ma podziału na aktorów i widzów - wszysce bawią się równie dobrze...








===============

godisblack godisblack@gazeta.pl2006-11-17 12:43:07 194.50.123.12
Piękne, po prostu piękne. Artystyczna pornografia. Mniam!

Fin finubir@wp.pl2006-11-15 13:48:08 217.77.224.130 10.75.216.20
W jednym z poprzednich postów pisałaś o wyborze linki. Podałaś sklepy na placu Grzybowskim, Śniadeckich i Mińskiej. Mogłabyś napisać dokładniej o jakie sklepy chodzi i jaką linkę najlepiej wybrać do więzów shibari.Sorki, że zawracam głowę ale wdzięczny byłbym za pomoc. Masz w tej sprawie doswiadczenie i nie chciałbym uczyć się na swoich błędach.Jakbyś jeszcze podała linki do stron o shibari byłbym zobowiązany.

13 listopada 2006

Czasami człowiek musi

Wydawałoby się, że wiosna porą porządków jest a tu nagle jesień okazała się całkiem niezła sprzątającą. Bo to i zawodowo porządki, i na ulubionym forum sprawa z przed kilku miesięcy w końcu znalazła swój koniec, i w ogóle jakoś tak mam chęć na zmiany.Czasami wydawać się może, że jak człowiek pobłażliwie przymknie oczy udzielając milczącej zgody (no tak właściwie to odstępując od jawnego negowania) to powinno to dać do myślenia. Ale gdzie tam. Jak w kimś siedzi niezrównoważenie emocjonalne (a może i psychiczne) to wylezie – wcześniej lub później. Ot, choćby tak dla draki. Ale można się przeliczyć stosując tę taktykę, oj można. I tak właśnie się stało ze sprawa forumowej podżegaczki. Na szczęście – przynajmniej chwilowo – będzie z nią spokój. Choć podejrzewam, że za czas jakiś znowu zmieni tożsamość i pojawi się. Może tym razem jako dominujący facet dla odmiany? Wcale by mnie to nie zdziwiło. Jedno jest pewne – dla forum tak jest lepiej, no i jest szansa na odzyskanie dawnego poziomu dyskusji a nie tylko odszczekiwania się w każdym wątku.

Poza tym jestem zadowolona, żeby nie powiedzieć dumna, że ciało stanowiące stanęło na wysokości zadania i wypowiedziało się. To chyba pierwszy taki przypadek, kiedy zwołać trzeba było całe gremium, w tym także tych, którzy ostatnio nie bywali... Głosy jak zawsze podzielone, ale decyzja podjęta. No i udało się uniknąć pyskówki na ogóle, więc użytkownicy nie musieli wyczytywać pojedynczych słów utopionych w błocie. Teraz najchętniej zrobiłabym jeszcze porządek z panami ‘osłami’ i paniami ‘osłankami’, którzy głosowani za nowelizacją ustawy o pdof w dniu 27 października. A dokładnie za art.5b oraz fakt, że to wszystko dla pracowników.

Teraz należałoby wszystkich, którzy zrezygnują z prowadzenia działalności gospodarczej podesłać na garnuszek ‘osłów’. Szkoda słów. Coraz bardziej wstyd mi, że żyję w takim kraju.

========

2006-11-16 13:14:51 87.206.116.54
Z tego co wiem, samozadowolenie potrzebne jest tylko w masturbacji, a ciało stanowiące masturbowało się bardzo niekompletne.... bardzo.....Życzę samych orgazmów....

4 listopada 2006

Czapsy

W końcu dotarło to, co już za kilka dni będzie doskonale spasowanymi czapsami. Spory kawałek materii czarnej błyszczącej materii, którą podzieliwszy na mniejsze części składać będę jak puzzle w nową całość. Jeszcze kilka aplikacji w kontrastowej bieli wijących się od kostki w górę. A może jęzorom płomieni podobne ostro zakończone esy-floresy. A może wręcz coś geometrycznego. Sama nie wiem. Kiedy usiądę przy maszynie, kiedy wezmę w dłoń nożyczki i obie materie one same opowiedzą mi swoją historię. Tak było z czerwienią, tak będzie i tym. I tylko chwila zastanowienia nad tym, co pod czapsy. Najlepiej kabaretki i to w dodatku białe...

3 listopada 2006

Trup w szafie

Mówi się - wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. I coś w tym jest. To moje nowe miejsce jest wreszcie takie jak lubię. Pełne życia i ludzi o średniej wieku zbliżonej do mojej albo mniejszej. Taka zwykła biurowa codzienność - "Pan Kanapka", pogaduszki w kuchni przy robieniu herbaty i myciu kubków, recepcja i oczywiście kawały. Trzeba obudzić czujność bo z bandą programistów i kreatywnych nigdy nic nie wiadomo. Dziś na przyklad wysłali z kompa jednego z kolegów, do wszystkich w biurze, zapytanie następującej treści - jeśli ktoś znalazł mój wibrator analny pilnie proszę o zwrot. Nauczka - odchodząc od biurka blokuj kompa :).

Jak mi tego brakowało! Zwykłego biurowego życia. I nawet nie popsuł mi humoru fakt, że odkopałam już kilka trupów w księgach oraz zidentyfikowałam działania na szkodę spółki popełniane przez jednego z członków zarządu. Każdego trupa trzeba wyciągnąć na światło dzienne i z honorami pochować i tym się zajmę w najbliższym czasie. Szkoda mi trochę prezesa bo w nieświadomości facet żył trochę. Ale cóż - przybyłam - zabaczyłam - posprzatam i będzie jak w zegarku. Nie ma takiego bagna w księgach, którego nie da się osuszyć. "Audyt by me" zajmie jeszcze jakiś tydzień potem plan działan w celach naprawczych. A w międzyczasie odpowiadam na telefony z pytaniami jak zaksięgowac ta... a jak wyeksportowac tamto... i dlaczego wiersze w excelu nie układają się "za koleją" (cytat).

Jest fajnie. Lubie jak się coś dzieje, rutyna mnie zabija.