17 listopada 2006

Z mroku patrzy na mnie

Z mroku wyłoniła się kształt. Kształt, który mógł zwiastować tylko jedno - spotkanie w mroku. W nikłym blasku, który jedynie umysł zachłannie pragnący bliskośći potrafi wykrzesać. Blasku, który w kręgi płomienne układa się, drogę wskazując. Pragnę zamknął powieki i wejść w mrok. Otulona niebytem-nieświatem przekroczyć krąg płomieni. Ten sam, który kiedyś zawiódł mnie na łakę pełną kwiatów. Ten sam, z którego wyszłam na urwisko. Ten sam, w którym taniec w płonieniach tańce dla Płomienia był.

Są rzeczy, są sprawy, są słowa, które mogły zmienić historię. I zmieniły - choć inaczej niż było przewidziane. Tych słów pragnę. Kiedy otwarty ogień wije się na moich oczach, kiedy płomienie pełgając palącym oddechem liżą skórę. Znów ogień w samym środku domostwa. Jak przeznaczenie albo jak piętno. Nakarmić go kroplą mnie samej. Pozwolić żyć marzeniu jedną chwilę, zanim z cichym sykiem zmieni się z ulotności w rzeczywistość. Na wyciągnięcie dłoni, w mroku jest Płomień. Szkarłatny Płomień.

Brak komentarzy: