4 listopada 2006
Czapsy
W końcu dotarło to, co już za kilka dni będzie doskonale spasowanymi czapsami. Spory kawałek materii czarnej błyszczącej materii, którą podzieliwszy na mniejsze części składać będę jak puzzle w nową całość. Jeszcze kilka aplikacji w kontrastowej bieli wijących się od kostki w górę. A może jęzorom płomieni podobne ostro zakończone esy-floresy. A może wręcz coś geometrycznego. Sama nie wiem. Kiedy usiądę przy maszynie, kiedy wezmę w dłoń nożyczki i obie materie one same opowiedzą mi swoją historię. Tak było z czerwienią, tak będzie i tym. I tylko chwila zastanowienia nad tym, co pod czapsy. Najlepiej kabaretki i to w dodatku białe...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz