20 listopada 2006

Kiedy impreza?

No właśnie – kiedy? To pytanie pojawia się dość często. I od tych, którzy byli i od tych, którzy nie byli a mają apetyt. I sama już mam ochotę żeby się zaczęło dziać. Bo wygląda na to, że już większość organizatorów grzeje silniki i na ‘stand by’ wyczekuje. Impreza! Impreza! Impreza! – słyszę jak neurony skandują w mojej głowie. Najlepiej jeszcze taka całkiem na maxa, gdzie granica między sceną a publicznością nie istnieje. Totalny matrix mi się marzy, zupełnie inny świat, taki dla niegrzecznych dziewczynek i równie niegrzecznych chłopców. Szalona noc, która znowu pozwoli kilka tygodni żyć na adrenalinie. Impreza! Impreza! Nawet palce same stukają. I chyba mam na nią na tyle dużą ochotę, że rozważam dopuszczenie sponsora. Tyle tylko, że byłby to bardzo specyficzny krok, a i brzemienny w skutkach mógłby być! No, ale kto nie ryzykuje ten w kozie nie siedzi.

Brak komentarzy: