24 września 2005

Co nowego w suczym świecie?

Hmm w sumie może nic, ale jak donosi nasz korespondent z polskiej rzeczywistości jedna z naszych znajomych chodzi na smyczy. Co prawda zaskoczyła mnie informacją kto trzyma drugi koniec tej smyczy… ale. No właśnie – ale. Znowu dochodzę do wniosku, że środowisko jest bardzo małe, oj małe. Trochę tak, jak z polskimi katolikami - większość się deklaruje jako wierzący (ale nie praktykujący, hihi). Tak jest i z wyznawcami bdsm w dużej mierze. Więc siłą rzeczy ilość jest ograniczona, skończona, nie powinny więc dziwić zmieniające się dłonie dzierżące smycz...

Z innej nieco beczki objawiła się pewna sunia z przeszłości (nie mnie ale Panu oczywiście). Objawiła się bo przeniosła się do stolicy. Ciekawe czy skonsumujemy to poznańskie ciasteczko czy nie, w końcu ona jest bi… Pożyjemy zobaczymy. Jedno jest niewątpliwie bezsprzeczne wrażenie, jakie wywarł na niej Pan Mąż musiało być mocne. Są tylko dwa wytłumaczenia tego zachowania. Albo ten czuły i szarmancki mężczyzna, którego poznała jest tak czuły i szarmancki, że nie zagląda w zaułki dominacji a jej uległość dopomina się o swoje prawa (zawsze powtarzam tego nie da się wyrzucić z siebie i powiedzieć już mnie to nie kręci). Albo zmiana miejsca zamieszkania zmieniła optykę relacji z Panem Mężem (czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia). Tak czy owak zna osobę i zna podejście a to daje poczucie bezpieczeństwa.

No i tradycyjnie chodzi mi po głowie moja Dręczycielka i Jej dłonie, które potrafią nieba przychylić i do piekła posłać. Chyba najbardziej miałabym ochotę służyć i Panu, i Pani, jak wówczas, w listopadzie… Kto wie, co życie przyniesie. Może Pan i Pani uzgodnią jakieś małe obchody rocznicy tamtego spotkania.

Brak komentarzy: