21 września 2005

Początek października

Pocztą, mniej lub bardziej pantoflową, dostaliśmy informację o fetyszowej imprezie. Skóra, lacka, latex i takie tam (bawełna nie wchodzi!). Myślę o tym dość często. Mało czasu, bardzo mało. Zwłaszcza, że od powrotu z wakacji co imprezy będzie ledwo cztery dni a ciuchy trzeba uszyć. Bo jak już fetyszować to według własnej koncepcji. Jak na razie wiadomo, że dla A szyjemy czerwoną suknię, dla mnie czerwone czapsy i czarny gorset a dla Pana czarne spodnie i (uwaga!) pelerynę. Na razie nie udało mi się ustalić czy to ma być tylko peleryna i spodnie czy będzie coś jeszcze ale zobaczymy. Do pierwszego październikowego weekendu jeszcze chwila czasu została. Najważniejsze czyli stosowne materie już zostały nabyte. Mam już nawet pomysł na buty do tych czapsów (a to spędzało mi sen z powiek). To znaczy wiem jakie ale nie wiem wcale czy ich nabycie będzie proste. Na szczęście we wtorek nie idę jeszcze do pracy więc jestem dobrej myśli.

Brak komentarzy: