29 czerwca 2005

MARZENIA... Marzenia... marzenia...

Czytałam dziś o kimś, kto chce marzyc i spełniać swoje marzenia. Odetchnęłam z ulgą, że nie ja jedna jestem taka. Marzenia – jaki to dziwny byt, czasami są a czasami ich nie ma. Czasami są proste, zwyczajne, a czasami zupełnie z innego świata. Ale tak naprawdę wszystkie są piękne i każde z nich potrafi przynieść radość. Każde spełnione marzenie, nie tylko własne, to nowa gwiazda na aksamitnie granatowym niebie. Tak… uwielbiam zawieszać nowe gwiazdy na sklepieniu niebieskim, uwielbiam to. I chociaż nadal jestem niecierpliwa i nie umiem czekać to jednak w tym przypadku potrafię czerpać przyjemność z czekania na rezultat. To takie mniam mniam, zwłaszcza kiedy już się doczekam. Upajanie się tym co się stało, wracanie pamięcią do chwili szczęśliwej, przywoływanie ciągle i ciągle. Takie jest spełnione marzenie. Radość, którą chce się wykrzyczeć wszystkim razem i każdemu z osobna, opowiadać do upadłego o tym, że można, że dało się, że stało się…Jestem wierząca i praktykująca w obszarze marzeń, czego wszystkim życzę.

Brak komentarzy: