19 marca 2016

Go-Go Club







Autor: Daria Dużyńska



 

Nie miałam dobrych przeczuć, sięgnęłam po tę książkę trochę z obowiązku – jeden z tytułów na liście do zrecenzowania. Według wszelkich znaków na ziemi i niebie powinnam w niez znaleźć nocny klub od kuchni czyli to czego się nie mówi głośno.

W środku, na początek, historia tańca na rurze, niemal od prehistorii (no dobrze, od czasów plemiennych).  Czytam i oczom nie wierzę – rozumiem kilka zdań ale kilka stron? Dla czytelnika szukającego ‘momentów’ – nie do przejścia, w końcu nie po to się sięga po książkę o lokalu ze striptizem żeby czytać o szamańskich wygibasach w celach matrymonialnych. W oczekiwaniu na kulisy, smaczki i ciekawostki brnę przez lekcję historii.
 
Właściwa treść książki faktycznie skupia się i na samych striptizerkach, i na ich klientach, i na mechanizmach naciągactwa. W bardzo niewielkim stopniu poznajemy motywacje i sposób podejmowania, przez klientów, decyzji o korzystaniu z klubu czy braku reakcji obronnych na wyłudzenia. Chciałoby się powiedzieć, że dużo więcej dowiedzieć się można o samych tancerkach ale to nie prawda. Owszem, powiedziane jest dużo ale niestety infantylnym bełkotem, wśród którego znaczącą pozycję zajmują wyrazy dźwiękonaśladowcze.

Niby każda z bohaterek ma do opowiedzenia jakąś historię ale trudno jest brać je na poważnie skoro określane są mianem „Laleczki-Dupeczki” – puste, żyjące z dnia na dzień, pozbawione ambicji. Nasuwa się pytanie po co w ogóle o tym pisać. Zupełnie niepotrzebnie autorka rozbudowała fabułę do dwustu czterdziestu ośmiu stron skoro to, co warte opowiedzenia można było zmieścić a artykule o dużo mniejszej objętości. Przekaz o tym, że życie tancerek go-go do najprzyjemniejszy nie należy jest… truizmem. 

Reasumując – jeśli nie ma już NIC innego do czytania można sięgnąć (wówczas, być może, nawet infantylne dialogi z przebieralni, pełne hihihh, o stringach, które się zużywają szybciej niż można się tego po nich spodziewać, staną się akceptowalne). W każdym innym przypadku lepiej przeznaczyć czas na inna lekturę.

Brak komentarzy: