31 października 2006

Dzień to jest mój ostatni

cDokładnie tak, po raz ostatni - w charakterze pracownika - przekroczę próg tego miejsca. Dziś nawet kominy mniej sią szczerzą na mnie. Nie powiem żeby się uśmiechały, ale nie odstarszają jak zazwyczaj. Śmieszna sprawa - kominy mnie prześladują - te kominy. Nawet na dalekiej suwalszczyźnie, nad brzegiem jeziona, w totalnie nowoczesnym wnętrzu były one - kominy. Na jednym z obrazów (sic! że też komuś się chciało malować takie paskudztwo). Całe to miejsce mnie zawsze przytłaczalo i przygnębiało. Pamiętam kiedy przyjechałam tu po raz pierwszy. Pamiętam kolejne lata kiedy tu przychodziłam. Wszędzie szarość, pył, dym i malowane na biało krawężniki. Brr. Moja następni z amokiem w oczach przejęła pałeczkę. Mam wrażenie, że puściła koło ucha sporo ważnych informacji, które jej przekazywałam. Ale cóż - jest dorosła - robi to, co uważa za stosowne.

Brak komentarzy: