29 października 2006

Jak miło wstać skoro…

Jak miło wstać skoro właśnie minęło czternaście godzin snu. Ni mniej, ni wiedzącej tylko tuzin plus dwie. Nieprzerwanego, dobrego snu. Wygląda na to, że się starzeje. Jeszcze nie tak dawno temu mój szanowny organizm był w stanie przez parę miesięcy funkcjonować na czterech (max pięciu) godzinach na dobę. Dziś dwa tygodnie takiego życia włączają mu game over, czarny ekran i opcje snu. Swoją drogą to idiotyczne. Jest niedziela, siódma z minutami, rodzina pogrążona w śpiochach a ja zwarta i gotowa do życia. Może to właśnie ten czas kiedy nadrobię zaległości komunikacyjno-korespondecncyjno-pisacielskie ze światem. No, chyba, że wpełznę pod jakąś ciepłą kołderkę…

Brak komentarzy: