19 lutego 2011

Dlaczego?

Nie mówi ć źle o zmarłych. Dogmat. Mówić dobrze o zmarłych bez względu na to co się myślało o nich za życia. Hiperpoprawność? Hipokryzja? Dlaczego? Parafrazując Gombrowicza odpowiedź jedna ciśnie się na usta – bo wielkim człowiekiem był.

Ale dlaczego? Jeśli ktoś mi zalazł za skórę to zalazł. Jeśli kogoś lubiłam to lubiłam. A jeśli był mi obojętny to był obojętny. Śmierć nie powoduje zmiany faktów z przeszłości. Bo niby dlaczego miałaby to czynić - co się stało to się nie odstanie.

Mierzi mnie umieszczanie metodą 'kopiuj wklej' tego samego zestawu zdań w różnych miejscach w sieci. Jak ktoś koniecznie chce coś przekazać to powinien mieć na tyle rozumu, żeby różnicować komunikaty. Powielając te same wypowiedzi sam je dewaluuje. Zastanawia mnie ilu z tych internetowych żałobników odwiedziło w szpitalu osobę, którą pośmiertnie nazywają przyjacielem. Ilu z nich pojawi się, żeby towarzyszyć mu w ostatniej drodze. Ilu odwiedzi najbliższych żyjących wciągu najbliższego roku. A może nie znają jego najbliższych? Czy to możliwe? Przecie zmarły był ich przyjacielem…

Jeśli kogoś nazywam przyjacielem traktuję go jak przyjaciela za życia, a nie honoruję go przyjacielem pośmiertnie. "Nie zrobię już tego…", "Nie powiem tamtego…" - rozdzierają szaty i zawodzą nad sobą. Teraz? Teraz o tym myślą? A gdzie byli wcześniej? Zabiegani. Zajęci swoimi sprawami. Spotykający się z innymi ludźmi, którzy wówczas wydawali się ciekawsi czy których towarzystwo było po prostu milsze. Co ludźmi powoduje, że w obliczu śmierci starają się publicznie usprawiedliwić swoje zachowania przywdziewając szaty pokutne? Bo tak wypada? Bo tak się robi?

Do cholery jeśli odchodzi Przyjaciel to żyjący przyjaciele wiedzą jak uczcić jego pamięć. Grudką ziemi rzuconą na trumnę w cichej zadumie. Toastem wzniesionym ulubionym jego trunkiem. Wspominkami w gronie tych, którzy pozostali. Albo dobrą imprezą – jeżeli zmarły życzyłby sobie tego. A jak się nie wie to nie zostaje nic innego jak tylko dostosowanie się do istniejących "jedynych słusznych wzorców społecznych" i powtarzanie: bo wielkim człowiekiem był, bo wielkim człowiekiem był, bo wielkim człowiekiem był…

Odszedł człowiek, pozostaje wspomnienie – takie wspomnienie na jakie sobie zapracował za życia. Takie jakie każdy kto go znał ma w pamięci. Dla niektórych był pewnie przyjacielem, dla innych znajomy, a dla jeszcze innych irytującym typem z ostrym językiem. Śmierć tego nie zmieni. Hipokryzja także nie.

"Żyj tak, aby znajomym zrobiło się nudno , gdy umrzesz"

Julian Tuwim

Brak komentarzy: