11 marca 2004

Między ustami a ...

Techniki nie ma sensu opisywać, nic to nowego , nic już nawet bulwersującego. Ale może wymienimy się kilkoma sztuczkami zwiększającymi skalę doznań? Ćwiczyłam wersję z oranżadą w proszku. Generalnie mojego Mężczyznę nie powaliła na kolana taka odmiana, ale testowaliśmy oranżadę w obie strony. W wersji aplikowanej mnie została nazwana 'wściekły pies' albowiem tak właśnie wygląda cipka z pieniącą się oranżadą, hihi. Doznania niezwykłe, powiedziałabym trzaskające. Uwaga nie stosować w przypadku jakichkolwiek uszkodzeń nabłonka (szczypie jak diabli i wcale nie jest przyjemne). Druga wersja to zastąpienie oranżady winem musującym (proponowana temperatura pokojowa). Jak powiem, że nosi tytuł 'lampka szampana' to raczej nikt nie będzie miał wątpliwości gdzie się wlewa winko i jak się je konsumuje. Bezpieczna, doznania wewnętrzne baaaardzo przyjemne. Słyszałam o wersji mocniejszej pt. 'fontanna' polegającej na potraktowaniu intymności rzeczonym winkiem musującym bezpośrednio ze świeżo odkorkowanej butelki a następnie spożywać pieszcząc podobnie jak przy 'lampce szampana'. Nie próbowałam więc się nie wypowiem.

Brak komentarzy: