21 sierpnia 2004

Świeca

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że ta sesja aż tak nakręci zarówno mnie, jak i małżonka. Pierwszą świecę wsunął we mnie od razu Była chłodna. Ja jednak byłam już mocno wilgotna, więc w krótkim czasie dołączyły do niej kolejne. Trzask zapałki oznajmił mi, że zabawa się zaczęła. Podszedł do mnie z płonącą świecą, pierwsza rozżarzona kropla spadła na mój sutek. Aż jęknęłam z bólu, który wywołał ta gorąca łza. Za chwilę do pierwszej zaczęły dołączać kolejne, tworząc na sutku skorupkę. Czułam każda kroplę. Kiedy oba sutki pyszniły się w swoich kapelusikach krople zaczęły spadać na brzuch i łono. Mąż wykazał dużą determinację w zamęczaniu mnie gorącymi kroplami spływającego wosku. Pierwsze próby odbywały się na żywca. Jednakże temperatura nie pozwalała mi usiedzieć w miejscu. Dlatego też wkrótce na moich nadgarstkach i kostkach pojawiły się paski, które on dość bezceremonialnie przywiązał do fotela. Leżałam więc w niewygodnej pozycji eksponując swoje szparki. A zaraz potem dostało się moim wypiętym pośladkom i cipce, pocałunki palcata były delikatnie rzecz ujmując bolesne. Już wówczas posiadł mnie korzystając z nadzwyczaj dogodnej pozycji. Bardzo problematyczne okazało się utrzymanie świeczek w dziurkach. W tej pozycji zarówno z cipki jak i z dupki świece wysuwały się zanim zostały uwiecznione na zdjęciu. Udało się w końcu po kolejnej zmianie pozycji.

Brak komentarzy: