10 lipca 2012

"Siostra"

Im bardziej jest mi jak Siostra tym bardziej mam ochotę ją skonsumować. Tak zwyczajnie. Zapewne jest w tym spora wina (albo zasługa) wspólnej pasji i obiektu westchnień (choć diament jest mocno przyprószony popiołem to jednak nadal błyszczy). Dzielimy okresowo łóżko, łazienkę, basen czy pokój. Wypłakujemy się wzajemnie w ramię. Podkochujemy w tym samym człowieku. Współodczuwanie działa tu na poziomie telepatii, potrafimy śmiać się do rozpuku z tego samego skojarzenia na czyjeś słowa choć skojarzenia pozostają tylko w naszych głowach.
I tylko boję się, że jeden ruch ust za daleko naruszy tę przedziwną konstrukcję.
I nie chcę tego.
Ale magia mojej mrocznej strony przyciąga ją, kusi.
Tylko nie wiem czy warto ryzykować? Czy postawić na szali przyjaźń?

Tak trudno mi nie sięgnąć wargami do karku albo pięknego rysunku kwitnącej wiśniowej gałązki na łopatce i plecach. Jednocześnie chyba nigdy jeszcze nie miałam tylu wątpliwości z gatunku czy zjeść ciastko czy mieć ciastko. Zazwyczaj  moje decyzje wzmacniająco działały na relację. Ale tutaj się waham. To kruchość, którą musiałabym pogrążyć w mroku. Zobaczymy :). Może wyjdzie z szafy na wrzesień...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

a juz sie balem ze zamilkla muza moja poranna - od twego bloga zaczynam dzien

pp