21 maja 2009

Testosteronowy tydzień

Jedenaste – tylko stały partnur lub partnurka zapewnią pełnię satysfakcji. Amen. A jak się nie ma to się jest skazanym na przypadkowe kontakty niestety. I ryzyko większe, i bezpieczeństwo niepewne. Ale mając wybór z przypadkowym lub wcale wybieram to pierwsze. Tym razem zestaw zwierzyńca jaki się trafił na łodzi przeszedł wszelkie dopuszczalne normy. Dziesięciu facetów, dwie kobiety, średnia wieku czterdzieści plus minus dwa. I jedno zastrzeżenie – większość panów to spuszczeni z łańcucha mężowie, spędzający czas na onanizowaniu się werbalnym, piwie i lekturze z rzadka przerywanymi znurkowaniami. Wiekowy dowcip o facecie, któremu wszystko się kojarzyło z dupą musiał powstać w takich właśnie warunkach środowiskowych. Panowie bowiem w każdym zdaniu umieszczali zarówno dynamizatory werbalne jak i wycieczki w krainę seksualności, fizjologii i preferencji seksualnych. Słuchają z boku można dojść do wniosku, że to banda krypto gejów na przepustce. Poziom testosteronu wzrastał wprost proporcjonalnie do poziomu zaazotowania. A mniej lub bardziej głębokie myśli o uprawianiu seksu ubierane w słowa i rozkładane na stole począwszy od śniadania były na porządku dziennym.

Żal mi ich. Po prostu żal. Tyle ich co sobie pogadają. Dowcipni, inteligentni ludzie wtłoczeni w okowy codzienności, z którą – najchętniej – nie mieliby nic wspólnego. Czasami takie przebywanie przez dwadzieścia cztery godziny na dobę w towarzystwie sfrustrowanych samców potrafi dać do myślenia. Czy naprawdę ludzie muszą uciekać od ludzi, których wybrali sobie na partnerów życiowych, żeby… no właśnie nie po to, żeby być sobą, ale po to, żeby móc powiedzieć głośno co im w duszy gra. Czy to pruderia czy strach? Pruderię jeszcze jestem w stanie zrozumieć – wychowanie wyniesione z domu, wolno- nie wolno, wypada – nie wypada i w końcu co ludzie pomyślą. Ale strach przed wyartykułowaniem własnych pragnień/ marzeń.
Życie jest zbyt krótkie, żeby kisić marzenia na później. Zdecydowanie za krótkie. A przecież mąż nie mydło i się nie wymydli. Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć chorobliwej zazdrości i bycia zakładnikiem czyichś wyimaginowanych fobii. Ja osobiście uwielbiam zapach innej kobiety na Mojej Drugiej Połówce. Oj czas zrobić wiosenne porządki w sypialni i przekserować tu jakiś ruch.
Najwyższy czas.

1 komentarz:

poprostuzycie pisze...

Uwielbiasz czuć zapach innej Kobiety bo wiesz, że on zawsze wróci do Ciebie, że zawsze jesteś najważniejsza, a gdyby tak nie było? Czy też było by to podniecające?