2 listopada 2008

13

Jeszcze trzynaście liczb przyjdzie skreślić na kalendarzu zanim nadejdzie osiem dni i siedem nocy tylko moich. Niebo wyglądające trochę inaczej niż tutaj, rozkoszne kołysanie, plusk i szum wiatru. Słońce, któremu można pokłonić się w podzięce za to, że jest. Proste czynności, proste przyjemności, przyjemne zajęcia. Palce sztywniejące od walki z neoprenem, kuchnia tak odmienna od codziennej, inne języki i inne twarze. Sól we włosach i książka. A w przerwach łyk nitroksu i wypatrywanie oczu w niebieskości lub śledzenie newsów z życia koralowców. Mrauuu.

Brak komentarzy: