Nie ma to jak słoneczko, przejrzysta woda i pozostałości ze starożytności do pooglądania. Nigdy nie wiadomo co się kryje za zakrętem...
A nuż będzie to amfiteatr jak żywy choć w wieczorowej kreacji (tylko lwów brak i gladiatorzy chyba na urlopie)
Albo miła oku (i nie tylko) piwnica czy może raczej a dokładniej niczego sobie loszek. To, że stoi taki opuszczony i samotny woła o pomstę do nieba, nieprawdaż?
Nie ma wątpliwości - podróże kształcą i rozwijają wyobraźnię :)
1 komentarz:
Przypadkowo odkryłem tego bloga. Kilka dni temu. Mocno namieszałaś mi w głowie, wiesz? Są takie rejony, 'moje', od których tak bardzo chciałem się odbić i wzlecieć lecz bezpardonowo opadam i budzę się w tej koszmarnie kolorowej baśni. Aktualnie, jak dla mnie, czasem zbyt chyba nachalnie. Lubię dobrane słownictwo i to tu jest. Barwny lecz nie przesycony tekst i radość(?) z przeglądania Twoich rozdziałów i poszczególnych wątków Zooza.
Piszę pod tym postem bo jest tym pierwszym, który przeczytałem u Ciebie (tak, i również obejrzałem).
"Kilkanaście lat złudzeń, że rozległy świat bdsm jest tylko li moją fantazją, mą tożsamością. Mą małą własną abberacją czyniącą mnie wyjątkowym..." - z przed czterech lat.
Prześlij komentarz