29 kwietnia 2007

Kolczykowanie

Wyspana do niemożliwości jestem. Takie dwa dni odsapki naprawdę dobrze potrafią zrobić. Co prawda jutro dzień biurowy, ale nic to potem znowu trzy wolne. Oj tak, baaardzo mi tego potrzeba. Jeszcze jakieś kino przydałoby się do szczęścia. Choć z drugiej strony pewną namiastkę rozrywki na żywo mieliśmy wczorajszego wieczora. Oto bowiem pojawił się w domu Człowiek-W-Tatuażach, a pojawił się po to, żeby żaby zrobić kilka dziurek w miejscach intymnych. Tak więc zamieniliśmy salon na studio dziurkowania. I nasza Sąsiadka wystawiła się pod igły. Tak, zrealizowała swoje marzenie o kolczykach w sutkach i napletku łechtaczki. Powiem szczerze, nie wyglądało to groźnie (zwłaszcza dolna dziurka) ale mimo wszystko się nie zdecydowałam. Faktem jest, że po Człowieku-W-Tatuażach widać może nie tyle lata praktyki (choć to też) ale ilość dziurek na koncie. Spokojne, precyzyjne ruchy, staranne przygotowania, antyseptyka na najwyższym poziomie. Nawet mu powieka nie drgnęła (w przeciwieństwie do dziurkowanej Sąsiadki). Profi, po prostu profi. Gdybym się kiedyś zdecydowała, to z cała pewnością w te ręce nie miałabym obawy się oddać.

Swoją drogą to trochę mnie zaskoczyła technika, czy może raczej technologia przekłuwania. Igła wielkości takiej, że zrobić się może słabo. A w środku igły mała przezroczysta rureczka z plastiku. Igła przebija ciało, a po jej wyjęciu rureczka zostaje w miejscu przekłucia. Wsunięty w jeden z końców rureczki gwint koczyka jest bezproblemowo (i bezpiecznie!) przeciskany przez miejsce przekłucia. Niby proste i oczywiste, ale ja chyba nadal pozostałam na etapie igły groszówki i korka od wina, przy pomocy których miałam przekłuwane uszy. Fakt, to było trzydzieści lat temu i od tego czasu technologia posunęła się znacząco do przodu (na szczęście!), ale jak widać wspomnienia potrafią być żywe.

Nie powiem podobają mi się intymne kolczyki, zwłaszcza te trochę bardziej masywne, ale chyba jeszcze nie dojrzałam do tego. Choć kto wie, kto wie. Nie taki diabeł straszny jak go malują. Najpierw porozmawiam z Sąsiadką za dzień czy dwa (zobaczymy co będzie miała do powiedzenia).

Brak komentarzy: