26 kwietnia 2007

Wolnościowo-weekendowo

Po raz pierwszy od nie wiem już kiedy nie biorę ze sobą nic do roboty na weekend. Nic to, że mój tak zwany długi weekend majowy będzie poprzecinany dniami pracowymi, zanim nastanie poniedziałek nie zamierzam dotykać pracowatych spraw nawet małym palcem u nogi. Należy mi się chwila odpoczynku, należy jak nic i właśnie zamierzam ją wykorzystać. Pospać do woli (wszak mam spore zaległości), poczytać w wannie z pachnącą pianą (kilka nowych książek tylko na to czeka), pogotować trochę, spotkanie jakiś towarzyskie zrobić, notatki osobiste uporządkować, w domu pomieszkać i temu podobnym 'nudnym codziennościom' pooddawać się bez cienia poczucia winy, że powinnam w tym czasie coś innego robić. Amen.

Brak komentarzy: