20 lipca 2008

Dekompozycja

Pozwalam sobie na luksus zapominania. Albo raczej zmuszam się do zapomnienia tego, co poruszyło najczulsze struny krańca duszy. Chcę zapomnieć o uwielbieniu – inaczej nigdy nie wrócę do rzeczywistości. Zawiodły mnie zmysły, pozwoliły sprowadzić się na manowce. Prawie wszystkie. Tylko węch oparł się temu wszystkiemu - obiekt zmysłowo niekompletny. Bogu niech będą dzięki za gestalt! Tylko kompletny obraz całości pozwala na trwałe wdrukowanie w matrycę wspomnień. Program dekompozycji rozpoczęty, zostało 9… 8… 7…. Nie chcę, ale muszę. Tak trzeba, bo życie toczy się dalej.

„Jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych?
Jak oddzielić nagle serce od rozumu?
Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję?
Odpowiedzi szukaj, czasu jest tak wiele...
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy,
Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy....”

Dni, których nie znamy (fragmenty)
Marek Grechuta


Położę na dłoni myśli przyjemne i ostatnim tchnieniem fascynacji stworzę z nich satelity na orbicie mnie samej. Niech powracają do mnie jak wschody słońca i księżyca. I jak one niech pozostaną poza zasięgiem.

Brak komentarzy: